Od lat psychiatrzy alarmują o dramatycznym braku miejsc na oddziałach dziecięco-młodzieżowych. Dopiero, kiedy w szpitalu w Gdańsku doszło do gwałtu na 15-letniej dziewczynie przebywającej na oddziale dla dorosłych, prokuratura wszczęła śledztwo.
Jak to się stało, że 15-latka znalazła się na oddziale dla dorosłych?
? Stanowisko Zarządu Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, a także moje, było takie, że aby pomóc w kryzysie, ustaliliśmy, że w sytuacji, jeśli jest problem detoksykacyjny związany z dopalaczami, narkotykami i innymi substancjami psychoaktywnymi, możemy przyjąć na oddział dla dorosłych pacjenta powyżej 16. roku życia ? mówi prof. Piotr Gałecki, konsultant krajowy ds. psychiatrii dorosłych.
Zastrzega jednak, że chodziło wyłącznie o procedury detoksykacyjne i związany z nimi stan zagrożenia życia, w sytuacji, gdy u osoby powyżej 16. roku życia będą wykonywane te same procedury detoksykacyjne jak u osoby dorosłej.
? To zupełnie inna sytuacja niż leczenie depresji lub zaburzeń lękowych u 15- czy 16-latka ? dodaje prof. Piotr Gałecki. Brak miejsc na oddziałach dziecięco-młodzieżowych spowodował jednak, że w tym roku pojawiło się również pismo NFZ zapewniające, że fundusz zapłaci za przyjęcie pacjentów młodzieżowych na oddziały dla dorosłych, jeśli dyrektor szpitala wyrazi na to zgodę.
? W takim przypadku dyrektor szpitala musi jednak zapewnić możliwość odizolowania dziecka od sytuacji demoralizacji czy przemocy. Musi również dysponować odpowiednim personelem, ponieważ koszyk świadczeń gwarantowanych jest inny dla pacjenta poniżej i powyżej 18. roku życia. Ja nie zdecydowałbym się na przyjęcie 15-latki na oddział dla dorosłych. W koszyku świadczeń gwarantowanych wymagana jest inna liczba psychologów, psychiatrów, z zupełnie innym wykształceniem, gdyż psychiatria dzieci i młodzieży jest zupełnie inną specjalizacją. Nie rekomendowałbym takiego rozwiązania ? dodaje prof. Gałecki.
Katarzyna Pinkosz