Więcej

    Grałam w piłkę z pacjentką. Wolontariat jak spełnienie marzeń.

     

    Najnowsze informacje o XXI Gali Nagród Złoty OTIS

    Wolontariat w krajach rozwijających się – myśl o tym towarzyszy mi od zawsze. Po pobycie w Golden Girls Clinic w Birmie w 2012, praca w szpitalu misyjnym w Nigerii spełniła po raz kolejny moje marzenie.

    Na przełomie kwietnia i maja 2013 roku wybrałam się do Nnewi, miasteczka na prowincji Nigerii. Jeszcze przed wyjazdem z Polski znajomi ostrzegali mnie: ?Uważaj na siebie, nie będziesz tam bezpieczna?. Ale nie zniechęciły mnie te ostrzeżenia. Miałam jasno postawiony cel wyprawy ? praca w Diocesan Akwudo Hospital, prywatnym szpitalu misyjnym.

    W Nnewi mieszkałam w średniej klasy hotelu. Pokój dzieliłam z odwiedzającymi mnie gigantycznymi karaluchami. Ze względu na moje bezpieczeństwo (porwanie dla okupu) nie wolno mi było opuszczać hotelu bez ochrony i samochodu. W czasie mojego pobytu w Nnewi zostało porwanych dwóch Chińczyków. Bałam się… Po pracy w szpitalu spędzałam wiele godzin w pokoju. Dostęp do internetu był uzależniony od chęci udostępnienia mi modemu przez kierownika hotelu. Przez dwa tygodnie pobytu widziałam w Nnewi jedynie sześciu ?białych? ? chińskich biznesmenów.

    Łóżka bez prześcieradeł

    W Akwudo Hospital pracuje czterech lekarzy (okulista, chirurg od wszystkiego, interniści) oraz 15 pielęgniarek. W szpitalu znajduje się jedna duża sala z łóżkami dla kobiet, jedna dla mężczyzn oraz sala operacyjna i porodowa, laboratorium analityczne. Szpital dysponuje dwiema karetkami. W przyszpitalnej aptece leki sprzedaje się na sztuki ? są one pakowane do małych plastikowych woreczków. Jedyną informacją zapisaną na opakowaniu jest częstotliwość jego przyjmowania. Brak nazwy preparatu gwarantuje powrót pacjenta do tej samej apteki, gdy skończą mu się tabletki.

    Na tablicy informacyjnej znajdującej się przy bramie wjazdowej szpital szczyci się wykonywaniem badań RTG (ich jakość pozostawia wiele do życzenia). Koszt jednego zdjęcia wynosi 12 USD, natomiast jeden dzień pobytu w szpitalu w przypadku malarii czy febry (wraz z lekami): 10 USD. Wyżywienie musi zapewnić rodzina. Oczywiście klimatyzacja jest tu marzeniem, dlatego rany i blizny, zwłaszcza pooperacyjne, trudno się goją. Innym wyzwaniem w Nigerii jest nieprzewidywalność dostaw energii. Światło gaśnie kilka razy dziennie…

    Opieka zdrowotna w Nigerii jest płatna, a ludzie dużo i ciężko pracują ? trafiają więc do szpitala, jak nie mają wyjścia. Na łóżkach nie ma prześcieradeł, pościeli, często także poduszek. Pacjenci leżą posmarowani białym proszkiem antybakteryjnym, w dusznych, ciemnych pomieszczeniach, bez wyraźnego rozdzielenia na oddziały z różnymi jednostkami chorobowymi.

    Któregoś dnia do szpitala trafił 30-letni mężczyzna ? ofiara wypadku samochodowego. Przed wejściem do sali zgromadził się tłum ludzi. Dr Francis (okulista) wyjaśnił mi, że to sąsiedzi pacjenta, którzy przyszli wspólnie modlić się za niego. Matce pacjenta zostawiłam medalik.

    Poczekalnia pełna pacjentów

    Dyrektor szpitala, dr Sir Douglas, wyznaczył mi do pracy pokoik w nowo wybudowanym budynku oraz trzy osoby do pomocy: lekarza Francisa, pielęgniarkę Chiomę oraz Angelę, która wykonywała badania RTG. Rozpakowanie, przygotowanie sprzętu i pomocy do rehabilitacji, które przywiozłam z Polski, zajęło mojemu zespołowi cały poranek.

    Pierwszego dnia przyjęłam 22 pacjentów. Dwóch ostatnich ? przy świetle z latarki z telefonu, ponieważ w budynku nie było światła. Przez dwa tygodnie przyjęłam prawie sto osób. Najczęściej były to osoby po wylewie (przynoszone na rękach przez bliskich), pacjenci z dolegliwościami bólowymi wynikającymi z artrozy, bólami szyi i dolnego odcinka kręgosłupa, po wypadkach i urazach. Pewna starsza uśmiechnięta kobieta przyszła i powiedziała: ?I just want to see you? (chciałam cię po prostu zobaczyć), po czym zaczęła grać ze mną w piłkę.

    Świadomość zdrowotna w Nigerii jest bardzo niska, niestety także wśród personelu medycznego. O fizjoterapii słyszało niewiele osób. Żona jednego z pacjentów ze spastyką powiedziała, że lekarz zalecił zabiegi masażu na fotelu automatycznym. Inna pacjentka zapytała mnie, czy znam jakieś ćwiczenia na malarię…

    Pomagam, ile potrafię

    Ludzie wierzą w moc działania pigułki. Niektórzy są rozczarowani, kiedy zamiast woreczka leków przekazuję im zalecenia, takie jak: warto schudnąć, trzeba okładać spuchnięte miejsce lodem, używać przy przemieszczaniu się kijka, leżeć 15 minut dziennie w pozycji odciążającej, itd. Informacja, że ich waga odbiega od normy, jest dla nich abstrakcją. Puszyste ciało świadczy o dobrobycie. Nie rozumieją procesu przybierania na wadze i konsekwencji zdrowotnych.

    Wielu pacjentów przychodziło z bardzo starymi i trwałymi zmianami narządu ruchu na skutek wypadku czy wylewu. Nie jestem Bogiem. Pomagam wszystkim, ile potrafię i pozwala na to stan pacjenta. Nawet pomasowanie maścią rozgrzewającą spiętej i obolałej części ciała było postrzegane jako uzdrawiające. Niektórzy po takim prostym zabiegu na pożegnanie mówili mi: ?Niech Bóg cię błogosławi?.

    Każdego pacjenta pytałam o imię, wiek oraz w czym mogę pomóc. Byli zaskoczeni, nie mieli wcześniej do czynienia z takim traktowaniem. Empatia i wynikające z tego poświęcenie uwagi drugiemu człowiekowi nie jest tu powszechne. Aż 30 proc. osób ma problem z określeniem swojego wieku. Byli zdziwieni, kiedy mierzyłam im ciśnienie krwi przywiezionym z Polski automatycznym aparatem.

    Niektórzy chcieli zapłacić mi za wizytę. Kiedy kategorycznie odmawiałam, upierali się, że muszą się jakość odwdzięczyć. Otrzymywałam prezenty: cytryny, kokosy, mango, itd.

    Miejscowi lekarze cieszyli się, że przyjechałam, bo osoba z zagranicy ? na dodatek biała ? jest większym autorytetem niż oni sami. Dlatego łatwiej mi przekonać pacjentów do zmiany, podjęcia wysiłku. Lekarzom przekazałam podarunek z Polski ? aparaty do automatycznego pomiaru ciśnienia oraz artykuły opracowane przez specjalistów. Materiały edukacyjne dotyczyły programów rehabilitacyjnych, w tym prewencyjnych dla kobiet ciężarnych, profilaktyki poprzez właściwą dietę największych zabójców ludzkości ? chorób układu krążenia i nowotworów, a także cukrzycy.

    Afrykańska rzeczywistość

    Od pierwszego dnia pobytu Chioma pilnie uczyła się ode mnie. Przywiozłam z Polski wiele wydrukowanych zestawów ćwiczeń, specjalnych pozycji ułożeniowych, przeciwbólowych oraz dla pacjentów po wylewie i ich opiekunów. Codziennie omawiałam z nią kilkanaście ćwiczeń. Chioma odwiedzała mnie w hotelu, żeby kontynuować tę naukę. Pewnego dnia zaproponowałam pielęgniarce wspólne wypicie kawy w hotelowej restauracji, na co odpowiedziała, że nie pije kawy, bo jest bardzo droga (kawy nie pija się powszechnie w Nigerii). Jeszcze dodała, że nie może pić kawy, ponieważ słyszała w szpitalu, że może to zaszkodzić przyszłej ciąży…

    Mimo że wcześniej dużo czytałam o Afryce, zetknięcie się z rzeczywistością zaskoczyło mnie i ? na początku ? frustrowało. Specyfika pracy w skrajnie innych warunkach niż doświadczam na co dzień nauczyła mnie pokory. Mimo chęci ?uzdrawiania świata? ? zmieniałam go tylko troszkę. Mimo trudnych sytuacji, uczucia samotności w hotelu, doświadczyłam wielu wspaniałych chwil: uśmiechu, łez wzruszenia, wdzięczności pacjentów.

    Zamiast urlopu spędzonego w komfortowych warunkach pięciogwiazdkowego hotelu, wybieram bezcenne doświadczenia. Już myślę o kolejnej wyprawie… W lipcu lecę do Bangkoku wraz z cargo ? zebranymi pomocami dla zaprzyjaźnionej kliniki w Birmie. Chcę też przekazać wytyczne do rehabilitacji birmańskiego lekarza, który przebywa w szpitalu po poważnym wypadku samochodowym.

    Daria Mejnartowicz
    Daria Mejnartowicz
    doktor, specjalista w zakresie rehabilitacji ruchowej

    Więcej od autora

    Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

    Zaprenumeruj bezpłatnie ŚWIAT LEKARZA 3D