Problemy z płodnością występowały „od zawsze”. Bardzo długo niepłodność uważano za przekleństwo, karę za grzechy, o brak potomstwa obwiniając przede wszystkim kobietę. Już w Starym Testamencie można znaleźć wzmianki na ten temat. W późniejszych czasach, co prawda jeszcze bardzo nieśmiało, zaczęły się pojawiać informacje, że może i mężczyzna ma swój udział w niepowodzeniach związanych z poczęciem dziecka. W większości były to jednak doniesienia nie poparte żadną wiedzą medyczną, wywodzące się z rozmaitych wierzeń, zabobonów, z astrologii czy przesłanek teologicznych. Także Hipokrates, grecki lekarz uznany za ojca współczesnej medycyny, miał na temat niepłodności dość dziwaczne poglądy. Na przykład uważał, że aby rozpoznać, czy kobieta jest płodna, należy owinąć ją chustą lub suknem i okadzać wonnościami. Jeśli poczuje zapach, jest płodna. Dla utrudnienia, owe wonności stosowano bardzo umiarkowanie.
Jednym z tych, którzy próbowali w problemach z płodnością znaleźć również czynnik męski, był Stanisław Słowakowic (1634-1701), krakowski lekarz, pobierający nauki w Padwie. Jedna z jego prac, drukowana w formie kalendarza, to: „O niepłodności w stanach małżeńskich”. Chociaż uwzględnił tu czynnik męski i miał wiedzę medyczną, to jednak, wzorem swoich licznych poprzedników, wiele w jego pracy jest stwierdzeń, które dziś budzą zdziwienie. Zwłaszcza gdy pisze o przyczynach niepłodności i sposobach jej leczenia. W każdym razie miał bardzo dobre chęci, gdyż we wstępie napisał, że powodem podjęcia takiego „drażliwego, wstydliwego i uważanego przez niektórych za wręcz nieprzyjemny temat”, była chęć pomocy żonom, dręczonym przez mężów, oskarżających je o brak potomstwa.
KIEDY PRZYCZYNA LEŻY PO STRONIE KOBIETY
Powodów, dla których ona nie będzie miała zdolności do rodzenia potomstwa, jest, zdaniem Słowakowica, sporo. A niektóre można rozpoznać po… samym wyglądzie kobiety i jej zachowaniu. Jeśli jest blada, leniwa, może cierpieć na oziębłość macicy, a to nie sprzyja zajściu w ciążę. Jak jest podstępna i zdradliwa, może mieć zbyt ciepłą i zbyt suchą macicę, a zbyt wilgotną, jak nadużywa alkoholu. Jeśli chodząc, przechyla się na prawy lub lewy bok, jej macica może znajdować się w położeniu, utrudniającym zapłodnienie. Słowakowic zwrócił jednak uwagę na coś, co faktycznie ma wpływ na zapłodnienie, a mianowicie na nieregularne miesiączki. Dziś wiemy, że mogą one sygnalizować problemy z jajeczkowaniem.
„Żeby macica była sposobna do przyjęcia płodu, powinna być „frigidiate, caliditate, humiditate et sucitate”, czyli „zimna, ciepła, wilgotna, sucha” – pisał, co, jak widać jest w sprzeczności. Podobną sprzeczność można zauważyć, kiedy pisze, że zarówno „białogłowy tłuste”, ale i szczupłe też mogą być bezpłodne, bo wówczas przeszkadza to „wejściu nasienia do macicy”.
KIEDY PRZYCZYNA LEŻY PO STRONIE MĘŻCZYZNY
W tym przypadku Słowakowic wymienia mniej czynników, ale dobrze, że w ogóle wziął je pod uwagę. I tak może to być defectus spermatis, czyli brak, niedostatek lub nieprawidłowy wygląd nasienia, nieprawidłowo zbudowany męski narząd rozrodczy, trudności z odbyciem stosunku płciowego, ale też nadużywanie mocnych trunków, wykonywanie ciężkich prac fizycznych oraz… „częste zaloty” i zarażenie jakąś chorobą. Jaką, tego autor „O niepłodności w stanach małżeńskich” nie precyzuje.
Nie bez znaczenia jest wiek przyszłych rodziców. Dla mężczyzny najlepszy to 30-35 lat, a dla kobiety – 16-20 lat. „Jeśi jednak nie chciała być tak długo cierpliwa, niech przynajmniej poczeka do ukończenia… 12, 13 lub 14 lat”.
CZARY, MARY I KOSZMARY
W tamtych czasach w poradach zdrowotnych, nawet udzielanych przez lekarzy, nie mogło zabraknąć pierwiastka metafizycznego. I tak Słowakowic uważał, że o tym, czy kobieta zajdzie w ciążę, może zadecydować układ planet oraz znak zodiaku. Do tych, które mogą mieć problemy, zaliczył przede wszystkim osoby spod znaku Bliźniąt, Lwa i Panny, a do tych, których takie problemy nie będą dotyczyć, zaliczył Raki i Ryby.
Do niepłodności mogą przyczyniać się „przeklęte baby”, czyli czary i uroki, rzucane przez niekompetentne kobiety, zajmujące się leczeniem niepłodności.
A jeśli już jesteśmy przy diagnostyce i leczeniu… Tu też nie brakowało sposobów, budzących zdziwienie i grozę.
Na przykład cytowany przez Słowakowica Galen, rzymski lekarz greckiego pochodzenia (129-216 n.e.) w celu stwierdzenia, czy przyszli rodzice są płodni, radził najpierw przygotować dwa naczynia i nasypać do nich pszenicy lub jęczmienia. Następnie do jednego odda mocz kobieta, a do drugiego mężczyzna. Po 9-10 dniach należy sprawdzić, w którym zboże zaczęło już kiełkować. Jeśli tylko w naczyniu kobiety, jest ona płodna, a on nie. Jeśli w naczyniu mężczyzny, to on jest płodny, a ona nie. Jeśli kiełkowanie wystąpi w obu jednocześnie – płodni są oboje. Jeśli w żadnym, oboje są bezpłodni.
Zarówno w rozpoznawaniu płodności, jak i jej leczeniu, stosowano w dawnych wiekach wyciągi z ziół, aplikowane zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrzne, co niekiedy kończyło się tragicznie, gdyż wiele z tych roślin było toksycznych. (BS)