DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Skromny bilans Powyborczych dymisji

 

Najnowsze informacje o XXI Gali Nagród Złoty OTIS
blank

Czy tylko PKW jest winna tego zamieszania i politycznej awantury, polegającej na kwestionowaniu wyniku wyborów?

Po pierwszej turze wyborów samorządowych wszyscy sędziowie tworzący Państwową Komisję Wyborczą podali się do dymisji. Głównym powodem ich decyzji była awaria systemu komputerowego, który nie został właściwie przygotowany i sprawdzony przed wyborami i zawiódł, powodując kilkudniowe opóźnienie w liczeniu głosów. Przy okazji wyszło na jaw sporo niedociągnięć organizacyjnych w przygotowaniu kart do głosowania i list kandydatów. Zamiana składanej wielkoformatowej karty z listami komitetów do sejmików wojewódzkich na ?książeczkę? zaowocowała znacznym wzrostem z 12 proc. do 18 proc. błędnie wypełnionych kart. To wszystko błędy, które można przypisać PKW. Jej skład, podając się do dymisji, wziął odpowiedzialność na siebie.

Można mieć jednak poważne wątpliwości, czy tylko PKW jest winna tego zamieszania i politycznej awantury, polegającej na kwestionowaniu wyniku wyborów, oskarżeniach o ich sfałszowanie i wezwaniach do skrócenia kadencji wybranych w nich władz samorządowych. Czy do dymisji powinni się podać tylko członkowie PKW? Może odpowiedzialność za powstałe zamieszanie i osłabienie zaufania do instytucji państwa ponoszą także liderzy polityczni? Także ci, którzy najgłośniej teraz pomstują. To oni trzy lata temu uchwalili kodeks wyborczy, według którego organizowane są w Polsce wszystkie głosowania. Każda partia polityczna miała w biurach wyborczych swoich przedstawicieli. Nikt nie wskazał konieczności przeprowadzenia akcji informacyjnej o nowych zasadach przeprowadzania wyborów samorządowych oraz ogólnonarodowego instruktażu, jak głosować. Sprawą nie interesowały się również media, które dawno porzuciły swą najważniejszą rolę, jaką jest edukacja.

Trzydzieści milionów uprawnionych przystąpiło do tych skomplikowanych wyborów w ciemno. Media zamówiły sondaż w instytucie IPSOS. Polegał on na zadawaniu pytań wyborcom, którzy wychodzili po głosowaniu. Wyniki tego badania okazały się przestrzelone i obarczone kompromitująco wysoką skalą błędów. IPSOS nie wyjaśnił, skąd się to wzięło. A wzięło się ze złego wyskalowania próby statystycznej oraz metodologii zadawania pytań, która skłaniała pytanych do ukrywania prawdy i odpowiadania pod presją. Następnie IPSOS nie wyjaśnił mediom, czym jest to badanie i podczas wieczorów wyborczych pozwolił niekompetentnym dziennikarzom na przedstawianie wyników, jak by to były wybory parlamentarne. A to były samorządowe, czy jak kto woli lokalne. Powstało pomieszanie pojęć oraz bełkotliwy harmider. Politycy wzięli się za łby oraz podnieśli na całą Europę larum, że w Polsce fałszuje się wybory. Dziennikarze nie potrafili uporządkować tego chaosu i przedstawić opinii publicznej racjonalnego obrazu sytuacji. Socjologowie z IPSOS nie wyjaśnili, skąd się wzięły wielkie błędy w ich badaniu. Żaden polityk, dziennikarz ani socjolog nie podał się do dymisji. Wszyscy solidarnie przyłączyli się do kopania leżącego, czyli członków PKW. Tak zwana opinia publiczna, jak zwykle ograniczyła się do oglądania tego wszystkiego, jakby to był latynoski serial, a nie wydarzenie, które może mieć poważne skutki dla losów Polski…

blank
Jarosław Gugała
Jarosław Gugała
dziennikarz, szef ?Wydarzeń? w TV Polsat

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

Zaprenumeruj bezpłatnie ŚWIAT LEKARZA 3D