Komunikacja medyczna, używane słowa mają ogromną moc. Mówią o tym pacjenci, którzy niejednokrotnie byli stygmatyzowani w gabinecie lekarza hasłami typu: „Proszę się więcej poruszać, mniej jeść, wtedy nie będą pana bolały kolana, poprawi się praca pani serca”. Mają też często poczucie, że podchodzi się do ich choroby, do ich wyglądu z uczuciem pogardy. To przykre sytuacje. Przede wszystkim wpływają na stan emocjonalny pacjenta – mówi Adrianna Sobol, psycholog zdrowia.
Jak ważne są słowa, jakimi słowami lekarz powinien poinformować osobę, że choruje na otyłość?
Komunikacja medyczna, używane słowa mają ogromną moc. Są słowa, które budują i takie, które rujnują. Są też słowa, które kaleczą i to tak naprawdę na całe życie. Mówią o tym pacjenci, którzy niejednokrotnie byli stygmatyzowani w gabinecie lekarza hasłami typu: „Proszę się więcej poruszać, mniej jeść, wtedy nie będą pana bolały kolana, poprawi się praca pani serca”. To są hasła, które pacjenci często słyszą. Mają też często poczucie, że podchodzi się do ich choroby, do ich wyglądu z uczuciem pogardy. To przykre sytuacje. Przede wszystkim wpływają na stan emocjonalny pacjenta. Nie traktuje się tego pacjenta z powagą – jako pacjenta z chorobą otyłościową.
Cały czas choroba otyłościowa jest traktowana jako rodzaj defektu, rodzaj jakichś cech charakteru, niechęci do zadbania o swoje zdrowie. Obżarstwa. Nie patrzymy przez pryzmat zaburzeń metabolicznych czy zaburzeń hormonalnych i jednostki chorobowej, jaką jest choroba otyłościowa.
Jakich słów powinien używać lekarz?
Powinien zaproponować wsparcie, skierować na pogłębioną diagnostykę, zaproponować konsultację ze specjalistą, który specjalizuje się w leczeniu choroby otyłościowej. Dać pacjentowi rodzaj nadziei i wsparcia. Za często oceniamy pacjentów, a za rzadko pytamy:„Jak mogę pomóc?”
Bardzo często współpracuję z pacjentami z chorobą otyłościową – zwracają uwagę, że ich droga do diagnozy często trwała latami. Bardzo późno spotykali na swojej drodze kogoś, kto mówił: „A może to jest choroba otyłościowa, którą trzeba leczyć?” Te historie są niezwykle poruszające, bardzo wzruszające. Ktoś chorujący na chorobę otyłościową, myślał: „Tak musi być. Nie mam szans, żeby było inaczej”.
Spotkanie na swojej drodze jednej osoby, jednego specjalisty, który powie: „Musimy spojrzeć, z jakiego powodu tak jest albo wspólnie opracować plan leczenia” zmienia wszystko.
Przez lata ludzie z nadwagą, z otyłością nawet się nie przyznawali, co ich spotyka. Myśleli, że tak pewnie musi być, skoro „sobie na to zapracowali”. Teraz to się zmienia?
W ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości” zostało przeprowadzone badanie, z którego wynika, że większość osób zmagających się z otyłością spotkało się z przemocą słowną. I to nie jeden raz. To, co podkreślamy – że otyłość jest chorobą – jest swego rodzaju novum. Cały czas mamy ogromny problem z postrzeganiem otyłości jako choroby. Zapominamy, że jest to choroba, która dotyka 8 milionów dorosłych Polaków. Jeśli chodzi o dzieci, mamy największy przyrost masy ciała w Europie. Te dane są alarmujące.
W podcaście, który prowadzę „Zdrowie zaczyna się w głowie”, większość pacjentów mówiła: „Moja choroba zaczęła się, kiedy byłem mały”. Jedna z pań powiedziała: „Ze mną wszyscy lubili sobie robić zdjęcia, bo przy mnie wygląda się lepiej”. Mimo że te osoby są w trakcie leczenia, zmagają się cały czas z przewlekłą chorobą, jaką jest choroba otyłościowa. Wielokrotnie słyszeli: „Ale żeś się zapuścił!”, „Jak można się doprowadzić do takiego stanu?”. Pacjentka opowiadała, jak lekarz podczas operacji przesuwał fałdy tłuszczu, mówiąc:„Jak można sobie coś takiego wyhodować?”. To są osoby, które izolują się, mierzą się z ogromnym wstydem. Czują się gorsi od innych.
69 proc. Polaków potwierdza, że było świadkami przemocy słownej wobec osoby z otyłością. 34 proc. chorych na otyłość doświadczyło negatywnego komentowania ich wyglądu w miejscu pracy. Wielu ludziom używanie słów, określeń stygmatyzujących bardzo łatwo przychodzi…
Niektórzy próbują być uprzejmi czy żartobliwi: używają określeń typu „mój grubasku”, „mój pączusiu”. Osobom, które to mówią, wydaje się, że to „takie urocze, uprzejme”. To nieprawda; to słowa, które bolą. Mam poczucie, że od lat temat choroby otyłościowej jest wielowymiarowo zaniedbany. Brakuje specjalistów, którzy znają się na leczeniu otyłości. Brakuje w ogóle świadomości społecznej na ten temat. Brakuje też umiejętności zwracania się do pacjentów i komunikowania się z nimi.
Do pacjenta chorego onkologicznie, który ze względu na zastosowanie leczenia systemowego, traci włosy, nie powiemy: „Ty łysolu”. W przypadku choroby otyłościowej, nie mamy żadnych oporów, żeby kogoś krytykować i obrażać.
W ramach kampanii „Porozmawiajmy szczerze o otyłości” powstał słownik mówiący o tym, jak wspierająco mówić o chorobie otyłościowej. Kto powinien do niego sięgnąć?
Ten słownik skierowany jest do każdego. Zamiast kogokolwiek oceniać albo mówić: „gruby”, „gruba”, zacznijmy od pytania: „Jak mogę ci pomóc?”. W słowniku jest wiele praktycznych wskazówek i wiele ciekawych historii. To spojrzenie ze strony językowej, pacjenckiej, medycznej. To niezwykle ważny słownik, który powinien się znaleźć u każdego w domu. Apeluję, by ten słownik trafił do lekarzy różnych specjalizacji, w celu zrozumienia i szerszego spojrzenia, jak rozmawiać z pacjentami z chorobą otyłościową. Bardzo często wracają do mnie pacjenci z konsultacji u lekarza którzy przyznają, że czują się bardzo niekomfortowo po tym, co usłyszeli w gabinecie. Za tym, co mówią lekarze, nie stoją złe intencje, tylko brak zrozumienia tematu i wyczucia. Zrozumienia, że pacjent z chorobą otyłościową każdego dnia spotyka się z jakąś krytyką.
Zachęcam też, by słownik trafił do pielęgniarki szkolnej, do pedagogów, do nauczycieli, żeby zadbać o najmłodszych.
Jak przyjmowany jest słownik wśród pacjentów i lekarzy?
Odzew po wydaniu tego poradnika jest ogromny i cały czas – mam wrażenie – rośnie. Mam poczucie, że uruchomiła się rzecz najważniejsza: jedna osoba poleca go drugiej. Najbardziej zadowoleni są pacjenci, bo w końcu ich problem został zauważony, poczuli się zaopiekowani. To daje nadzieję. Tworzą się organizacje pacjenckie, które zrzeszają pacjentów właśnie po to, żeby się wspierać w działaniach. Słownik jest dla nich odnośnikiem wszelkich działań.
Coraz częściej też słyszę, że lekarze zapoznają się z tym słownikiem: ich wnioski, opinie są również bardzo pozytywne. Dużo lekarzy rodzinnych mówi o tym, że to wzmacnia ich w pracy, że mają szerszy kontekst, inne spojrzenie na tę sytuację. Mam nadzieję, że ze słownika będą korzystali lekarze wszystkich specjalności.
To ważne, by lekarze wiedzieli, jak wspierać ludzi z chorobą otyłościową, jak z nimi rozmawiać, by pomagać, motywować do walki z chorobą…
Zdecydowanie. Niedawno mieliśmy „Złoty Październik”, w listopadzie „Movember”; mówimy o profilaktyce onkologicznej, ale przecież choroba otyłościowa niesie wiele powikłań, wpływa na powstawanie tak wielu innych chorób cywilizacyjnych czy chorób przewlekłych, że należy zmobilizować środowisko lekarzy, aby dobrze i mądrze wspierało pacjentów z otyłością w celu ratowania ich zdrowia i życia. Otyłość wpływa na zwiększone ryzyko zachorowania na cukrzycę typu 2, na choroby nerek, na choroby kardiologiczne czy onkologiczne. Niesie wiele konsekwencji. Jeśli chcemy być zdrowym społeczeństwem, potrzebujemy mądrych przewodników, którymi mogą być lekarze. Mogą dodać wsparcia, ale przede wszystkim – dzieląc się fachową wiedzą – po prostu tych pacjentów leczyć. Nie zapominajmy: otyłość jest chorobą.
Rozmawiała: Anna Kopras-Fijołek