Z migotaniem przedsionków żyje spora liczba osób, stąd przedstawiona metoda leczenia ma duże znaczenie nie tylko medyczne, ale też społeczne.
Niestety, mimo rozwoju kardiologii, także elektrokardiologii, u części pacjentów nie udaje się przywrócić i utrzymać prawidłowego rytmu serca, czyli miarowego rytmu zatokowego. Zawodzi farmakologia (mimo nowych leków), zawodzą też tradycyjnie stosowane procedury z zakresu elektrokardiologii, jak kardiowersja i ablacja. To złe wieści, bo powikłaniem migotania przedsionków bywa zator tętnic mózgowych i rozwijający się w jego następstwie niedokrwienny udar mózgu. To z jednej strony osobisty dramat pacjenta i jego rodziny, a z drugiej duży problem społeczny, bowiem udar pociąga za sobą długotrwałe lub trwałe inwalidztwo chorego. Są wprawdzie osoby, które przez dziesięciolecia funkcjonują z utrwalonym migotaniem przedsionków, przyjmując leki zmniejszające krzepliwość krwi ?bronią się? przed zatorem i udarem. Są jednak i tacy chorzy, których tylko zamknięcie uszka lewego przedsionka ratuje przed ryzykiem zatoru. Tego typu zabiegi zaczynają więc wchodzić w zakres stałych procedur, towarzyszących operacjom kardiochirurgicznym w kardiologii inwazyjnej. To nowa, wielka szansa dla wielu osób. Trzeba tylko zrobić wszystko, co możliwe, by ta nowoczesna metoda była dostępna dla jak najliczniejszej grupy chorych.
red. Ryszard Golański | Gazeta Lekarska