DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Diagnozy postawione, leczenie rozpoczęte, jeszcze nie intensyfikowane

Podziel się treścią:

 

Podsumowanie roku w polskiej w polskiej ochronie zdrowia 2024

Gdyby chcieć opisać i krótko podsumować rok 2024 w polskiej ochronie zdrowia, warto spojrzeć nie tylko na codzienne bolączki i wady systemu, ale i to, co udało się w tym roku rządzącym wdrożyć. Trudno dokonać rewolucji w trakcie 12 miesięcy bez zabezpieczonych na ten cel dodatkowych środków finansowych, ale trzeba mieć przed oczyma jakąś wizję systemu i cel, do którego zmierzamy.

Odwracanie piramidy świadczeń to hasło odmieniane przez wielu. Nie udało się jej ostatecznie odwrócić – nadal nie znamy szczegółów reformy konsolidacji szpitali, ale wbrew pozorom system powoli się zmienia. Zaryzykowałbym twierdzenie, że system coraz lepiej i skuteczniej funkcjonuje na poziomie opieki podstawowej, a wielka reforma i wdrożenie opieki koordynowanej już powodują, że wiele badań, testów diagnostycznych, trafnych diagnoz i skutecznego leczenia ma miejsce „u podstaw piramidy”. Można się sprzeczać, czy szklanka jest do połowy pusta, czy do połowy pełna, ale doszliśmy do sytuacji, w której już połowa lekarzy rodzinnych ma bardzo szerokie możliwości diagnostyczno-terapeutyczne i bardzo dobrze zabezpiecza podstawowe potrzeby naszych pacjentów.

Dobrze i kompetentnie działa również polskie szpitalnictwo, chociaż rzeczywiście hospitalizacji wciąż za dużo, problem zadłużenia nierozwiązany, a liczba organów założycielskich szpitali przyprawia o ból głowy (szpitale powiatowe – starostów, szpitale marszałkowskie – dawne wojewódzkie, szpitale prezydenckie – miejskie w dużych miastach, szpitale MON, szpitale MSWiA, szpitale nadzorowane przez ministra zdrowia bezpośrednio – instytuty resortowe oraz pośrednio przez rektorów uczelni medycznych – jak dobrze naliczyłem – co najmniej 7 różnych form i różnych problemów).

Piszę o tym, bo boję się, że sama reforma szpitali powiatowych również nie do końca „odwróci piramidę”. Warto jednak zauważyć przy tej „wyliczance”, że najsłabszym ogniwem pozostanie nadal ambulatoryjna opieka specjalistyczna, a niektórzy wieszczą nawet, że przy dobrze działającej medycynie rodzinnej i uzdrowionych szpitalach z zapleczem przyszpitalnych poradni rola tego ogniwa będzie musiała się istotnie zmienić.

Żadnej dużej reformy nie zrobi się bez odpowiednich środków finansowych. To już nie może być 6 czy 7 proc. PKB, ale zapewne przy naszym poziomie rozwoju gospodarczego co najmniej 8 lub 9 proc. PKB. Środków finansowych jest zatem za mało, trzeba mówić o tym głośno i nie bać się postulowania co najmniej 8 proc. PKB na zdrowie w państwie, które za chwilę 5 proc. PKB przeznaczać będzie na obronność.

Środki pochodzić powinny z mądrych decyzji rządzących (na razie środków ubędzie z powodu odwracania nieudanych eksperymentów „polskiego ładu”), z funduszy europejskich wstrzymywanych przez lata, ale powinny również – mogę napisać to niepopularne hasło jako lekarz, bo nie zrobią tego politycy – być elementem racjonalizacji systemu: chociażby poprzez wprowadzenie drobnych opłat za nieodwołane wizyty publiczne, za przepisanie recepty, rewizję założeń refundacyjnych. Jako lekarzowi trudno mi też wypowiadać się „ile zarabiać powinien lekarz”, ale niewątpliwie ustawy o minimalnych płacach w ochronie zdrowia są bólem głowy dla menadżerów i muszą być odpowiednio zmienione.

Z jednej strony to rynek powinien kształtować wycenę pracy lekarza, z drugiej – odpowiednia umowa społeczna powinna sprzyjać powrotowi lekarzy na etaty w publicznej, zreformowanej ochronie zdrowia. Dużo głosów krytycznych wylewa się na wysokość płac lekarzy, zwłaszcza lekarzy kontraktowych, ale nie zapominajmy, że zawód ten funkcjonuje w Polsce cały czas w warunkach deficytu kadr i „europejskiego rynku pracy”. Dobre wynagrodzenia polskich lekarzy zabezpieczają przed ich wyjazdami do innych krajów Unii Europejskiej.

Na horyzoncie widać zresztą rozwiązanie zabezpieczenia kadrowego, przynajmniej w zakresie kadr lekarskich. Bardzo istotnie zwiększyła się liczba studentów medycyny, za kilka lat odczujemy to już w systemie. Większym problemem okażą się braki personelu pielęgniarskiego, innych zawodów medycznych, a wśród lekarzy – odpowiednie zabezpieczenie miejsc szkoleniowych, stażowych, rezydenckich. Rozumiem zatem decyzje Ministra Zdrowia o zmianie kształtu i zadań Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego (CMKP) – to będzie w systemie ważniejsza placówka do realizacji wizji kształtowania opieki zdrowotnej w Polsce niż uniwersytety medyczne.

Czy coś się spektakularnie udało w 2024 roku? Myślę, że zrobiono wszystko to, co można było zrobić natychmiast: ulżono w praktyce, wbrew oporom poprzedniej ekipy rządzącej i jej prezydenta, polskim kobietom w zakresie prawa do aborcji, zwiększono dostęp do awaryjnej antykoncepcji, odradzają się programy in vitro. To, czemu zadano najdotkliwsze ciosy w okresie poprzednich rządów – jak polska transplantologia – odrodziło się rekordowo w minionym roku. Dużo nowych oryginalnych terapii weszło na listy refundowane w onkologii, przyśpieszyły prace nad programami chorób rzadkich. Bardzo wysoko oceniam, obserwując z zewnątrz, aktywność Głównego Inspektora Farmaceutycznego i Głównego Inspektora Sanitarnego, nie bez przyczyny szczególnie ostro atakowanego przez ruchy antyszczepionkowe i denialistów wiedzy. Myślę, że na co dzień nie doceniamy też aktywności Pani Minister Zdrowia w zakresie negocjowania i dialogu społecznego z różnymi grupami zawodowymi ochrony zdrowia, z samorządami zawodowymi. Dużo dzieje się w zakresie budowania wizji funkcjonowania kardiologii, onkologii, psychiatrii – tworzenia sieci i docelowych modeli. To w tych dziedzinach dokonać się może również pełzająca rewolucja, która odmieni nasz system.

Co jest dla mnie największą porażką systemu ochrony zdrowia 2024 roku w Polsce? Może zbyt późne wprowadzanie zakazów dotyczących palenia papierosów i dostępu do e-papierosów przez dzieci i młodzież, może zbyt wolne zmiany w zakresie podległych bezpośrednio ministrowi instytucji – ale to kwestie, które się toczą. Prawdziwą porażką nas wszystkich, i nie jest to już wina Ministerstwa Zdrowia i menadżerów ochrony zdrowotnej, jest kapitulacja w zakresie obowiązkowego wprowadzenia przedmiotu edukacja zdrowotna do szkół. Bez prewencji i profilaktyki nigdy nie odwrócimy piramidy świadczeń, nigdy nie zracjonalizujemy wydatków, nigdy skutecznie nie będziemy walczyć ze znachorami, zabobonami i antyszczepionkowcami. Opowiadanie, że program edukacji zdrowotnej w szkołach ma być fakultatywny i za zgodą rodziców (czy rodzice w szkołach wyrażają też zgodę na naukę o tym, że Ziemia nie jest płaska?) to gwałt na rozumie i pogarda dla ambitnych planów tego przedmiotu. Szczególnie mnie boli, gdy opinie o „fakultatywności przedmiotu” wypowiadają politycy z wykształceniem lekarskim.

Jak zatem podsumować ten rok w ochronie zdrowia? Pomimo wielu narzekań, braku adekwatnych środków finansowych widzę wiele pozytywnych zmian. Myślę, że wypowiedzi wielu ekspertów trafnie opisują, co trzeba zmienić (diagnozy postawiono), pomimo gorących debat i często braku consensusu, już zaczęto wprowadzać elementy racjonalizacji systemu (leczenie rozpoczęto), ale najważniejsze zmiany w systemie – jeszcze przed nami (leczenia jeszcze nie intensyfikowano). Stąd też taki, a nie inny tytuł mojego styczniowego felietonu w 2025 roku.

prof. dr hab. med. Krzysztof J. Filipiak
kardiolog, internista, hipertensjolog, farmakolog kliniczny, lekarz z ponad 25-letnią praktyką, nauczyciel akademicki, członek Rady Naukowej „Świata Lekarza”

Materiał powstał w ramach nowej rubryki PUNKT WIDZENIA RADY NAUKOWEJ ŚWIATA LEKARZA

Świat Lekarza
Świat Lekarza
Świat Lekarza to opiniotwórcze pismo, portal i platforma medialna, skierowana do lekarzy, poruszająca tematykę systemu ochrony zdrowia oraz poszczególnych dziedzin medycyny, m.in. kardiologii, onkologii, pulmonologii, urologii, diabetologii, okulistyki, chorób rzadkich.

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

ŚWIAT LEKARZA i ŚWIAT LEKARZA 3D w Twojej skrzynce mailowej: