Donald Tusk jest najbardziej atakowanym, opluwanym i systematycznie niszczonym przez opozycję ? zwłaszcza tę prawicową ? polskim politykiem. W ciągu siedmiu lat sprawowania urzędu premiera poleciało w jego stronę tysiące oskarżeń: od tego, że ma na rękach krew Lecha Kaczyńskiego i innych ofiar ?zamachu smoleńskiego?, po odpowiedzialność za ?przymusową emigrację? setek tysięcy młodych Polaków uciekających z kraju zrujnowanego przez ?nieudolne? rządy jego ?sitwy?. Tak wygląda jego postać rysowana przez polityków prawicy i sympatyzujących z nią mediów.
Rzucanie w Donalda Tuska oskarżeniami oraz inwektywami spowodowało, zgodnie z prawem Goebbelsa, że w badaniach opinii publicznej stał się jednym z najbardziej nielubianych u nas polityków. W Polsce wyrażenie pozytywnej opinii o Donaldzie Tusku jest w złym tonie, a od pewnego czasu publicznie obawiają się to robić nawet politycy z jego partii. Nawet ci, którzy bez niego nie mieliby większych szans na karierę i udział we władzy. I oto nagle ten właśnie powszechnie nielubiany, darzony w kraju nieufnością, a często także pogardą, człowiek zostaje uznany przez europejskie elity polityczne za godnego najwyższego stanowiska w Unii Europejskiej. Europa doceniła to, że stał na czele jedynego na kontynencie rządu, który w warunkach ciężkiego światowego kryzysu utrzymał w swoim kraju wzrost gospodarczy. Europa doceniła to, że Polska rozwija się w imponującym tempie, buduje szybko nowoczesną infrastrukturę, najlepiej na kontynencie wykorzystuje unijne fundusze, przoduje w takich strategicznych dziedzinach jak szkolnictwo, odgrywa niepomiernie ważniejszą rolę w polityce międzynarodowej niż wskazywałby jej potencjał demograficzny czy ekonomiczny, a gospodarka, eksport i dochód na głowę mieszkańca systematycznie rosną.
Donald Tusk wśród europejskich elit jest symbolem tych sukcesów i cieszy się zaufaniem najważniejszych międzynarodowych graczy, takich jak niemiecka kanclerz Angela Merkel, dotychczasowy przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy, czy nawet eurosceptyczny premier Wielkiej Brytanii James Cameron. Wszyscy ci wybitni ludzie patrzą na dzisiejszą Polskę z podziwem oraz zaufaniem i nadzieją. I uważają, że polski premier jest godny najwyższego stanowiska w Unii Europejskiej. Przewodniczący Rady Europejskiej, zwany nieformalnie ?prezydentem Europy? to osoba odpowiedzialna za wizję rozwoju całej Unii. To strażnik wartości, na których została zbudowana, takich jak międzynarodowa solidarność, prawa obywatelskie, równość i sprawiedliwość.
Objęcie przez Polaka tego stanowiska zaledwie po dziesięciu latach od wejścia Polski do Unii Europejskiej jest jednym z największych polskich sukcesów w polityce międzynarodowej. Personalnie przesuwa Donalda Tuska do elitarnego klubu najważniejszych i najbardziej wpływowych polityków na świecie. Ma historyczną szansę wpłynąć na rozwój zjednoczonej Europy i przynosi Polsce nieprawdopodobne korzyści promocyjne. Wszyscy wiemy, jak daleko jeszcze mamy do poziomu życia najbogatszych krajów Europy, ale sukces Donalda Tuska przynosi Polsce trudne wręcz do przecenienia korzyści wizerunkowe. I mamy szansę bardzo na tym skorzystać. W oczach świata zwycięża wizja Polski przeżywającej swój najlepszy okres w historii. Przygnębiająca wizja Polski jako podupadającego, cofającego się w rozwoju kondominium ? autorstwa naszej opozycji ? staje się jedynie instrumentem do mieszania w kotle naszego zaściankowego politycznego piekła.