Flozyny jako pierwsze leki okazały się skuteczne u pacjentów z niewydolnością serca z zachowaną funkcją skurczową lewej komory. Chodzi tylko o to, żeby tę niewydolność rozpoznać i terapię flozynami włączyć jak najwcześniej. Wczesne leczenie może odmieć los pacjentów, zwłaszcza że ich rokowanie jest ogólnie bardzo poważne – mówi prof. dr hab. n. med. Anna Tomaszuk-Kazberuk, kardiolog, internista z Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
W 2023 roku Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne (American Heart Association) po raz pierwszy formalnie zdefiniowało zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny. Czym on jest?
Zespół sercowo-nerkowo-metaboliczny dotyczy pacjentów, u których może dochodzić do współistnienia chorób kardiologicznych, przewlekłej choroby nerek, cukrzycy typu 2 oraz otyłości. Zdaniem ekspertów wydzielenie zespołu sercowo-nerkowo-metabolicznego może wspomóc profilaktykę oraz leczenie. Cukrzyca, otyłość, przewlekła choroba nerek oraz choroby serca nakładają się na siebie, współwystępują ze sobą. Ich patofizjologia w wielu punktach jest zbieżna. Pacjenci z rozpoznaną otyłością i cukrzycą typu 2 narażeni są na powikłania ze strony nerek oraz serca. W ogóle można powiedzieć, że osoby, które mają cukrzycę typu 2 lub zespół metaboliczny, z reguły są pacjentami wysokiego ryzyka wystąpienia chorób serca i dużych naczyń. Rzadko ma miejsce sytuacja, żeby taki pacjent był osobą niskiego ryzyka, niewymagającą szczególnej uwagi ze strony lekarza.
Co to wszystko oznacza dla pacjenta z cukrzycą typu 2?
Niedawno ukazał się bardzo ciekawy wskaźnik oceniający ryzyko wystąpienia powikłań ze strony serca u pacjentów z cukrzycą typu 2 – SCORE2-Diabetes. Sama skala SCORE2 służy temu, aby obliczyć ryzyko wystąpienia zdarzeń sercowo-naczyniowych u pacjentów z nadciśnieniem, hipercholesterolemią, palących papierosy. Natomiast SCORE2-Diabetes to kalkulator dla pacjentów diabetologicznych uwzględniający m.in. czas trwania cukrzycy, filtrację kłębuszkową nerek oraz pomiar hemoglobiny glikowanej – oprócz klasycznych czynników ryzyka takich jak nadciśnienie, palenie papierosów, zaburzenia lipidowe, wiek czy płeć. Ta specjalna skala diabetologiczna jest bardzo przydatna, bo u chorych na cukrzycę ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych bardzo często jest wysokie. U pacjentów diabetologicznych istotne jest także ryzyko wystąpienia powikłań nefrologicznych; cukrzyca stanowi jedną z głównych przyczyn dializ w naszym kraju.
Skala SCORE2-Diabetes to narzędzie dla lekarza?
Tak. Jest prosta w obsłudze, a ocenia trzy rzeczy: (1) 10-letnią śmiertelność z powodu chorób serca (ocenienie procentu ryzyka zgonu na przestrzeni 10 najbliższych lat), (2) ryzyko wystąpienia zawału serca oraz (3) udaru mózgu. Ta skala jest narzędziem w naszych rękach. Jeżeli używamy jej umiejętnie, stanowi dla lekarzy ogromną pomoc. Korzystania z niej można się bardzo szybko nauczyć, aby nie zabierać na wizycie lekarskiej zbyt dużo czasu. Chodzi o to, aby szybko stworzyć „portret” chorego oraz określić potrzebną intensywność leczenia. Np. gdy mamy pacjenta z bardzo wysokim ryzykiem sercowo-naczyniowym, intensywność terapii powinna być wprost proporcjonalna do tego, co pokazuje nam skala.
A jeśli u pacjenta dopiero rozpoznano cukrzycę albo stan przedcukrzycowy, to takie ryzyko już należy oszacować?
Oczywiście, dlatego że cukrzyca jest chorobą, która przez wiele lat może pozostawać nierozpoznana, nie dając oczywistych objawów. Światowe piśmiennictwo potwierdza, że połowa pacjentów, którzy są przyjmowani do oddziałów kardiologicznych z ostrym zawałem serca, ma zaburzenia glikemii – albo cukrzycę typu 2, albo stan przedcukrzycowy. To bardzo poważny problem. A cukrzyca trwająca „w uśpieniu” powoduje poważne szkody.
Jakie są możliwości redukcji ryzyka sercowo-naczyniowego w cukrzycy?
Możliwości mamy dużo; w diabetologii doszło do przełomu w leczeniu chorych. Mówię o tym z pozycji kardiologa. Szczególnie rewelacyjne są dwie grupy leków wyrównujących poziom glikemii, mogących obniżyć śmiertelność sercową u pacjentów z cukrzycą – flozyny oraz analogi GLP-1. Flozyny przebojem wdarły się do kardiologii, bo choć są przeznaczone dla pacjentów z cukrzycą, to okazało się, że poprawiają rokowanie również u pacjentów z niewydolnością serca, także bez cukrzycy.
Co daje terapia fiozynami?
Flozyny obniżają ryzyko powikłań kardiologicznych i przedłużają życie. Wyniki są rewelacyjne. Obecnie, jeżeli rozpoczynamy leczenie u chorego na cukrzycę, automatycznie myślimy o tym, jakie ten pacjent ma podwyższone ryzyko sercowe. Nie chodzi wyłącznie o to, żeby obniżyć stężenie hemoglobiny glikowanej. Chodzi raczej o to, jaki lek podać pacjentowi, żeby ochronić duże naczynia i serce oraz żeby przedłużyć jego życie. Za flozynami stoi bardzo szerokie piśmiennictwo dotyczące badań randomizowanych oraz rejestrów.
Również analogi GLP-1 skutecznie obniżają glikemię, chronią serce i redukują masę ciała. Nie widzę przeszkód, żeby stosować jednocześnie leki z tych dwóch grup. Co więcej, najnowsze standardy mówią, żeby leczenie nimi łączyć. I pamiętajmy, że nie tylko glikemia ma znaczenie – pacjenta trzeba widzieć jako całość, właściwie dbając o jego zdrowie, w czym również chory ma swój istotny udział, m.in. poprzez rzucenie palenia, właściwe odżywianie czy aktywność fizyczną. Edukacja pacjentów – na to warto poświęcić czas podczas każdej wizyty.
Wracając do fiozyn, wyniki badań EMPEROR-Reduced, EMPEROR-Preserved oraz EMPULSE wykazały bardzo istotne korzyści kliniczne dotyczące redukcji ryzyka niewydolności serca dla empaglifiozyny. Badania dowiodły, że empaglifiozyna działa również ochraniająco na nerki.
Wspomniane badania przeprowadzono u pacjentów z niewydolnością serca. Wykazano, że empagliflozyna w niewydolności serca działa znakomicie. Flozyny jako pierwsze leki okazały się skuteczne u pacjentów z niewydolnością serca z zachowaną funkcją skurczową lewej komory. Dotychczas właściwie wszystkie inne leki „poślizgnęły się” na tej trudnej, bardzo zróżnicowanej grupie pacjentów. Dlatego wielkie brawa dla empagliflozyny, ale też w ogóle dla flozyn. W niewydolności serca leki z tej samej grupy są równoważne, jednakowo skuteczne. Chodzi tylko o to, żeby tę niewydolność rozpoznać i terapię flozynami włączyć jak najwcześniej. Wczesne leczenie może odmieć los pacjentów, zwłaszcza że ich rokowanie jest ogólnie bardzo poważne. Pacjenci, którzy byli leczeni w szpitalu z powodu niewydolności serca, mają rokowanie podobne do chorych z nowotworem o znacznej złośliwości. Dlatego jako lekarze musimy wkroczyć bardzo szybko.
Rozmawiała: Ewa Podsiadły-Natorska