Prof. Marcin Czech, specjalista w zakresie w zakresie epidemiologii oraz w dziedzinie zdrowia publicznego, twórca dokumentu Polityka Lekowa Państwa, wiceminister zdrowia w latach 2017-2019.
Prawdziwy profesor ? nienagannie wykształcony, inteligentny, błyskotliwy, o szerokich horyzontach, otwarty na interdyscyplinarność, elastyczny, słuchający innych. Do tego wspaniały wykładowca i dydaktyk, człowiek nauki, ale i lekkiego pióra popularyzatora nauki, orędownik współpracy międzynarodowej, patriota z głęboką wiedzą historyczną i geopolityczną. Co więcej, zamiast typowego dla profesorów elementu niezłomnej wiary w swoją wartość i samouwielbienia, człowiek skromny, przychylny ludziom, towarzyski i niezwykle czarujący (szczególnie gdy w pobliżu były piękne kobiety). Prywatnie miłośnik świata, dobrych restauracji, win i sportu. Z pochodzenia człowiek gór, związany z Zakopanem, Krakowem, Rzeszowem, potem Warszawą.
Miał żyć 100 lat! Bo któż między 70. a 80. rokiem życia grał 4 razy w tygodniu w tenisa (od 75 lat!), kto zaniżał wiek na zawodach narciarskich (był instruktorem), bo inaczej wszystko wygrywał i nie czuł współzawodnictwa, kto pływał na desce w światowych mekkach windsurfingu (zaczynając po 60. roku życia), kto pisał całe życie książki, wykładał, przyciągając tłumy, które ucząc się, śmiały się do łez z Jego dowcipów, kto w końcu był w stanie zjeść 24 ostrygi i wypić butelkę ukochanego Chablis podczas kolacji i imprezować do rana?
Niespodziewanie dla wszystkich przyszła pandemia, zmieniało się środowisko zawodowe, przygasło życie towarzyskie. Więcej spokoju, refleksji, ale mniej wyzwań, dynamiki. Więcej lęku, obaw, alienacji, mniej energii, bodźców do działania. W izolacji, bezpiecznym środowisku, z wiedzą, poczuciem ryzyka, ale i wiarą w powrót normalności czekaliśmy, aż los się odwróci. Jak się potem okazało, ostatnie spotkanie ? jak zawsze pogodny i pełen życia, mocy twórczych, działania, ostatni telefon zakończony umówieniem się na spotkanie ?gdy to wszystko się skończy?. Życzenia zdrowia?

FOT. ARCH. PRYWATNE
Ale szybciej uderzył on. Na pozór niepozorny, choć duży wśród mu podobnych. Lekceważąco nie uważany nawet za organizm żywy, ale w swoim istnieniu bezwzględnie skuteczny i perfekcyjnie zorganizowany. Nic ponad zbiór genów opakowanych białkiem, o których tak często rozmawialiśmy przy innych okazjach. W dodatku mało lubiany, doskonały pasożyt wewnątrzkomórkowy, bohater pobudzających wyobraźnię opowieści o epidemiach, temat popularnych filmów. Zaatakował kilka dni wcześniej, potem pojawiły się objawy zwykłego przeziębienia (mało groźne szczególnie dla grupy ?nieśmiertelnych?) i te pierwsze poważniejsze symptomy prowadzące do zapalenia płuc. Test potwierdził infekcję wirusem SARS-CoV-2, objawy zaostrzyły się w sobotę, kiedy niezbędna okazała się hospitalizacja. W niedzielę rozegrał swój ostatni mecz, wtedy zadzwonił do ukochanej żony, mówiąc, że rozmawiają ostatni raz. Poprosił o pożegnanie z przyjaciółmi i znajomymi. Wynik znany był w poniedziałek. Wygrał wirus. Wbrew prawdopodobieństwu, logice, poczuciu sprawiedliwości, sile wsparcia Jego fanów i wielbicieli.
Tak odszedł pokonany przez COVID-19 Profesor Jacek Spławiński ? mój mentor, nauczyciel i przyjaciel, człowiek, który tak mocno kochał życie.
Prof. Marcin Czech