Piotr Kagankiewicz od ośmiu lat piastuje stanowisko dyrektora Szpitala Powiatowego w Radomsku. W tym okresie placówka każdy rok kończy z zyskiem, nie ma też problemów z zapewnieniem obsady lekarskiej czy pielęgniarskiej
NAGRODA ZAUFANIA ZŁOTY OTIS 2024 ZA OSIĄGNIĘCIA W ZARZĄDZANIU PLACÓWKĄ OCHRONY ZDROWIA
Zarządzanie szpitalem w polskich realiach to wielkie wyzwanie, panu udało się jednak jemu sprostać. Proszę zdradzić receptę na sukces.
Podstawową kwestią jest dobra współpraca trzech ogniw: dyrektora, załogi oraz organu założycielskiego. Jeśli jedno z nich zawiedzie, szanse na sukces są niewielkie. Słaby dyrektor, nieakceptujący go podwładni, brak współdziałania z organem założycielskim, czyli w naszym wypadku powiatem radomszczańskim, nie przyniosą dobrych efektów. Wszyscy muszą patrzeć w jednym kierunku. Ważne jest też budowanie świadomości załogi, że każdą złotówkę trzeba wypracować. Chyba się udaje, skoro nasz szpital od lat generuje zyski.
Co jest w naszym kraju zjawiskiem dość niecodziennym…
I – co warto podkreślić – zyski rosną. Właśnie podpisałem z załogą dwuletni program pilotażowy, w ramach którego 20 proc. zysku będzie rozdysponowane jako nagroda roczna dla pracowników. Oczywiście w podziale pieniędzy będą uczestniczyły tylko te jednostki organizacyjne szpitala, których bilans finansowy jest dodatni. Oddziały generujące straty muszą się bardziej postarać. Chcemy nagradzać dobrze pracujących, ale też wskazywać, kto jest na utrzymaniu innych.
Z czego jest pan najbardziej dumny?
Papierkiem lakmusowym naszego sukcesu jest wzrost kontraktu, w ciągu ośmiu lat czterokrotny, z 60 mln do blisko 240 mln zł. To najbardziej wymierny obraz tego, co się u nas dzieje. I jest to nie tylko efekt inflacji czy podwyżek, ale przede wszystkim znaczącego wzrostu świadczeń, które oferujemy pacjentom. Dysponujemy już pełną kardiologią, jesteśmy w Krajowej Sieci Kardiologicznej, wykonujemy ablację serca, wszczepiamy rozruszniki, przeprowadzamy zabiegi z zakresu elektrokardiologii. Gdy obejmowałem stanowisko dyrektora, pracowano od godziny 8 do 13 na trzech salach operacyjnych. Dziś jest ich sześć i wszystkie są zajęte niemal do rana do wieczora. Mamy szeroki wachlarz zabiegów onkologicznych, ginekologicznych, urologicznych czy laryngologicznych.
Doposażona została diagnostyka obrazowa, każdy oddział posiada własny aparat USG, właśnie wymieniamy tomograf. Cieszę się również z przywrócenia zespołów wyjazdowych ratownictwa medycznego. Obecnie posiadamy siedem własnych zespołów.
Powszechną bolączką polskich szpitali jest niedobór kadry, zarówno lekarskiej, jak i pielęgniarskiej. W tej kwestii także macie się czym pochwalić.
Udało nam się zbudować stabilny zespół. Radzimy sobie z obsadą lekarską na wszystkich oddziałach. Jako jedni z pierwszych, jeszcze przed pandemią, nastawialiśmy się na szeroką współpracę z personelem medycznym z zagranicy. Obecnie pracuje u nas 18 lekarzy z Ukrainy i Białorusi, a także ok. 40 pielęgniarek zza wschodniej granicy. Zarówno dyrekcja, jak i pacjenci są z nich bardzo zadowoleni.
Jakie plany na przyszłość?
Zarządzam stosunkowo nowym szpitalem, który został otwarty w 2011 r. Jednak już okazuje się zbyt mały w stosunku do potrzeb. Myślimy o nowym obiekcie, który usprawniłby pracę placówki. Chcielibyśmy wyprowadzić z głównego budynku ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, a także laboratorium, ponieważ przeprowadzamy dużo badań osób z zewnątrz. W zwolnionych pomieszczeniach szpitala głównego zlokalizowalibyśmy jakiś odział związany z całodobową hospitalizacją lub rehabilitacją. W dalszym ciągu chcemy unowocześniać naszą bazę sprzętową, m.in. kupujemy aparat do rezonansu magnetycznego i to z własnych środków, bo dzięki właściwej polityce finansowej możemy sobie na to pozwolić.
Inwestujemy też w infrastrukturę. Ogłosiliśmy przetarg na farmę fotowoltaiczną o mocy 630 kW. Z programu unijnego „Sprawiedliwa transformacja” chcielibyśmy rozbudować ją o kolejne 500 kW, a także stworzyć magazyn energii. Jeśli uda się zrealizować te plany, będziemy mieć największą instalację fotowoltaiczną w polskich szpitalach.
Przed objęciem stanowiska dyrektora Szpitala Powiatowego w Radomsku był pan starostą powiatu tomaszowskiego. Więcej satysfakcji zapewnia zarządzania szpitalem czy powiatem?
Chyba jednak szpitalem, bo tutaj efekty pracy są bardziej wymierne, weryfikowalne liczbami: zyskiem, kwotą kontraktu czy liczbą pacjentów. Choć jako staroście tomaszowskiemu tematy ochrony zdrowia też były mi bliskie. Musieliśmy pomóc szpitalowi w Tomaszowie Mazowieckim, który znajdował się w fatalnej kondycji. Skutecznie przeprowadziłem przekształcenie tej placówki w spółkę prawa handlowego. Dziś jego sytuacja jest bardzo dobra, co też uznaję za swój sukces.
Rozmawiał: Rafał Natorski