red. Ryszard Golański | redaktor naczelny Gazety Lekarskiej, anestezjolog w Klinice Kardiochirurgii UM w Łodzi
Przedstawiona metoda może mieć szczególne znaczenie dla dwóch grup osób.
Pierwsza, to osoby starsze, często powyżej 80. roku życia, u których tradycyjne wszczepienie zastawki aortalnej, z użyciem krążenia pozaustrojowego, łączyłoby się z ryzykiem, przewyższającym korzyść. U takich osób TAVI, czyli przezcewnikowe wszczepienie zastawki aortalnej, to przyszłość leczenia zwężenia lewego ujścia tętniczego, zwanego żargonowo stenozą aortalną. Przykład idzie zza zachodniej granicy: w Niemczech aż 40 proc. wymian zastawki aortalnej przeprowadza się metodą TAVI. Druga grupa to pacjenci z całkowitym zamknięciem światła tętnicy lub tętnic wieńcowych. Czasem już na stole operacyjnym okazuje się, że nie ma warunków do rewaskularyzacji chirurgicznej. Wtedy ponownie zwołuje się konsylium z udziałem kardiologa inwazyjnego, które rozważa, czy nie można udrożnić tętnicy. Takim pacjentom też pomoże TAVI.
Dla tych grup osób opisana przez pana doc. Opolskiego metoda może być szansą, której do tej pory nie mieli. Planując wykorzystanie tej metody, trzeba jednak odpowiedzieć na następujące pytania: Ile powinno być w Polsce ośrodków stosujących tę metodę? Jak taka procedura będzie finansowana? To pytanie jest istotne w kontekście znaczącego zmniejszenia wyceny procedur z zakresu kardiologii inwazyjnej.