Lekarze zrobili wszystko, by uratować jej życie.
Po osiemdziesiątce, życie wyznaczają pogrzeby rówieśników, tak myślała doktor Maria wieczorem, po letnim, ciężkim dniu.
Zaczęła go w pracy, mimo osiemdziesięciu dwóch lat, nadal orzekała w ZUS na Senatorskiej i miała dzięki temu ogromną motywację, by wstawać wcześniej, starannie się ubierać i przez pięć dni w tygodniu spieszyć się na tramwaj, na przystanek na rogu Grochowskiej i Gocławskiej, który pamiętała jeszcze z dzieciństwa, sprzed wojny.
Doktor Maria pracowała na pół etatu, ale cieszyła się, że każdego dnia miała powód, by odwiedzić Śródmieście i spacerować po najpiękniejszych częściach Warszawy, w pełnym świetle dnia, niezależnie od pory roku. Kochała swoje miasto.
*
Tego popołudnia postanowiła odwiedzić brata na Ochocie i jego żonę leczoną od dwóch lat na agresywnego raka piersi, atakującego już wszystkie odcinki kręgosłupa.
Brat bardzo się ucieszył przy powitaniu, dzielnie znosił chorobę żony, ale jego spontaniczna radość na widok doktor Marii mogła kojarzyć się tylko z wypieraną przez hart ducha samotnością.
Potem pili herbatę, rozmowa się nie kleiła, bo ile można opowiadać o chorej, leżącej na wznak w pokoju obok, z zamkniętymi oczami, które otwierała coraz rzadziej, w sobie tylko znanych momentach.
Kiedy godzinę później doktor Maria wychodziła z mieszkania brata, zajrzała na pożegnanie do sypialni chorej i przeszedł ją dreszcz na widok bladości jej twarzy, która wyglądała jak zastygająca, pośmiertna maska.
Na schodach doktor Maria minęła bratanka, który wiózł rodzicom obiad. Rozmawiali krótko, myślami była gdzieś indziej. Z bratową.
**
Nazajutrz rano, przed samym wyjściem na przystanek tramwajowy, upadła w łazience i przytomność wróciła do niej dopiero w sali intensywnej terapii. Po drzewach za oknami zorientowała się, że to szpital wojskowy na Szaserów. Dobrze znała Pragę, tu się urodziła.
Dopiero po chwili zorientowała się, że bratanek mijany wczoraj na schodach dotyka jej ręki i dlatego otworzyła oczy. Nie mogła mówić, ale ze wszystkich sił poruszyła palcami dłoni. Poczuł to i uśmiechnął się z ulgą. Paraliż był jednostronny.
***
– Objawem udaru może być niedowład połowiczy, z osłabieniem kończyny dolnej lub górnej po jednej stronie ciała, niedowidzenie połowicze, afazja, czyli zaburzenia mowy (jeśli udar jest zlokalizowany w lewej półkuli, gdzie dominują ośrodki mowy) – mówi prof. Jarosław Sławek, kierownik Oddziału Neurologii i Udarowego w Szpitalu św. Wojciecha w Gdańsku. – W przypadku udaru zlokalizowanego w móżdżku lub pniu mózgu mogą pojawić się zawroty głowy, podwójne widzenie, zaburzenia równowagi. W przypadku udarów, które dotykają dróg czuciowych, pojawiają się drętwienia połowicze, które potem mogą przejść w osłabienie czucia, czyli niedoczulicę jednej strony ciała. Inne objawy to obniżenie kącika ust po jednej stronie, zaburzenia połykania, zaburzenia mowy.*
Droga wyjścia doktor Marii z udaru zaczęła się typowo, od podania leków poprawiających ukrwienie i rozpuszczających zator. Pomagały znakomicie, dochodziła do siebie, coraz więcej mówiła i nie mogła się doczekać rozpoczęcia rehabilitacji, w tym samym szpitalu, na innym piętrze. To tam, u prof. Stanisława Niemczyka, uczyła się znowu chodzić, śmiejąc się, że dziecku jest łatwiej, bo waży mniej. Lubiła rozmowy z Profesorem, jego ciepło, pasję lekarską i życzliwość.
– Ratujemy nawet pacjentów stuletnich. Najmłodszy miał 3,5 roku, a najstarszy 101 lat. Dla nas największe znaczenie ma czas przybycia do szpitala od momentu wystąpienia objawów udaru, a nie wiek pacjenta – mówi dr Piotr Luchowski ze Szpitala Klinicznego nr 4 w Lublinie.*
Bratankowie bywali u doktor Marii codziennie, dzięki nim wiedziała, że mężem, który przekroczył dziewięćdziesiątkę, ale był w pełni sił fizycznych i umysłowych, zaopiekowała się Ilonka, jedna z jego córek z pierwszego małżeństwa, energiczna, poczatkująca emerytka, wdowa mieszkająca z czterdziestokilkuletnim synem. Czasem tak bywa w życiu.
Drugie małżeństwo doktor Marii było związkiem zawartym przez dwoje ludzi po sześćdziesiątce, świadomych wzajemnej potrzeby wspierania się w tym okresie życia, który wówczas zaczynali.
Po udarze doktor Maria martwiła się o męża i nie pozwoliła mu na odwiedziny w szpitalu. Bała się, że zareaguje na jej widok zbyt emocjonalnie. Już wiedziała, jakie skutki może spowodować patrzenie na chorujących bliskich.
****
Sytuacja zmieniła się dwa tygodnie później, pod koniec października, kiedy doktor Maria zadomowiła się w placówce rehabilitacyjnej, pod Warszawą, gdzie jej postęp w powrocie do zdrowia stawał się widoczny z tygodnia na tydzień.
Kiedy doktor Maria była w stanie wyjść pod rękę z bratankiem na spacer do parku przed budynkiem, poprosiła o wizytę męża.
Od tej pory odwiedzał ją raz w tygodniu, siedział milczący przy łóżku, zawsze w towarzystwie córki Ilonki, młodej emerytki i wdowy.
– Gadułą to on nigdy nie był, może zresztą i lepiej – myślała doktor Maria.
Coraz częściej wierzyła, że już niedaleki czas dzieli ją od chwili, gdy wreszcie wyrzuci obrzydliwą pieluchę, pęczniejącą od obchodu do obchodu i z chodzikiem będzie poruszać się dziarsko po własnym mieszkaniu. Nareszcie zrobi porządek w spiżarce, bo pewnie mole w niej buszują po tak upalnym lecie.
Doktor Maria coraz częściej się uśmiechała i lubiła słuchać książek, które czytali jej bratankowie, a wybierał brat. Najchętniej „Opowieści mojej żony” Mirosława Żuławskiego, które z jej punktu widzenia nie postarzały się nic a nic. Tak mijał jej czas do kolejnych ćwiczeń.
*****
– Podręcznikowe postępy, pani doktor – uśmiecha się podczas nich rehabilitant Pawełek. – To co? Jeszcze raz do drugiego zakrętu? Ale pani miała szczęście, koledzy lekarze pomogli. Dobra robota.
Pawełek wiedział, co mówi.
Budynki ośrodka rehabilitacyjnego były parterowe, z długimi korytarzami, ciszą i świszczącym pod butami gumoleum. Chodzili po nich pod rękę z Pawełkiem i choć na każdym zakrętem doktor Maria traciła siły, udawała, że jest coraz bardziej sprawniejsza i zdrowsza. Wiedziała, że zbliżają się Święta i wyjdzie na przepustkę, wróci do swojego mieszkania i pal licho, polubi te pieluszki i może już wcale nie wróci do ośrodka.
******
Wypisana przepustka na Święta leżała w szufladce metalowego, szpitalnego stolika, przy samym łóżku.
– Marychno, ja nie jestem psychicznie gotowy na twój powrót do domu – powiedział mąż, patrząc jej prosto w oczy.
– Chcę wrócić do siebie – powiedziała doktor Maria.
– Na następne święta – wtrąciła z uśmiechem Ilonka. – Tata cię przecież poprosił, ciociu.
Wzięła doktor Marię za rękę, tę mniej sprawną, podniosła dłoń w górę i upuściła na pościel.
Epilog
Rehabilitant Pawełek otarł pot z czoła.
– Spróbujemy jeszcze raz? – zapytał.
Doktor Maria poruszyła przecząco głową.
Co miał robić, odwiózł ją na wózku do łóżka.
– Otwórz proszę okno, Pawełku – poprosiła.
Doktor Maria zmarła kilka miesięcy później na zapalenie płuc, mąż przeżył ją o trzy lata. Mieszkanie zapisał w testamencie Ilonce, kiedy jeszcze doktor Maria żyła.
– Zaburzenia mowy i niedowład pojawiają się na początku udaru. Inne powikłania pojawiają się później: to np. depresja poudarowa (ma ją 30 proc. osób), padaczka poudarowa (5–15 proc.), zaburzenia poznawcze i zaburzenia pamięci – mówi prof. Jarosław Sławek. – U części pacjentów, którzy mieli niedowład lub porażenie połowiczne, rozwija się spastyczność, czyli wzmożone napięcie mięśniowe. W kończynie górnej powoduje ono zgięcie w stawie nadgarstkowym, w stawach palców, stawie łokciowym, przywiedzenie ramienia z rotacją do środka; a w kończynie dolnej – przeprost w stawie kolanowym, wyprost w obrębie stawu skokowego, podwinięcie się palców, czasami wyprost palucha. W takim przypadku trudno się umyć, ubrać, założyć rękawiczkę, rękaw kurtki, koszuli czy buty, trudno chodzić.*
Najczęstsze błędy w opiece nad chorym po udarze to bierne, siłowe rozciąganie mięśni spastycznych; wprowadzanie ćwiczeń ściskania piłeczki z kolcami, w celu wzmocnienia dłoni i ramienia; pozwalanie na korzystanie z podciągów, poręczy i drabinek przy łóżku, prowadzące do tzw. zespołu nieużywania; zabranianie choremu na przerwanie ćwiczeń i powrót do łóżka na odpoczynek i sen; rozbieranie pacjenta przed ćwiczeniami do samych spodenek – zarówno zimno jak i stres nasilają spastyczność u pacjenta.
W leczeniu udaru doktor Marii nie zostały popełnione żadne błędy terapeutyczne.
Michał Horn
*Cytaty pochodzą z:
https://swiatlekarza.pl/prof-jaroslaw-slawek-spastycznosc-po-udarze-mozgu-trzeba-leczyc/
https://swiatlekarza.pl/prof-konrad-rejdak-nieczekajwdomu-jesli-masz-objawy-udaru/