Epidemiologia nie kłamie; za kilkadziesiąt lat prawdopodobnie podwoi się liczba chorych na nowotwór. Dlatego teraz jest ten czas, aby inwestować w onkologię – mówi prof. Rafał Stec, kierownik Kliniki Onkologii WUM
Od niedawna w szpitalu WUM działa Klinika Onkologii. Dlaczego wcześniej jej nie było i dlaczego tak ważna jest onkologia akademicka?
Na wstępie zdaję sobie sprawę, że stoimy w obliczu pandemii koronawirusa i wojny z niewidzialnym wrogiem, a onkologia niestety zeszła na dalszy plan, a tym samym tytuł artykułu nie jest do końca na czasie. Niemniej nie wolno nam zapominać, że nowotwory zabijają w Polsce corocznie ponad 100 tys. ludzi oraz rejestrujemy ponad 170 tys. nowych zachorowań, a milion Polaków jest przed, w trakcie lub po leczeniu onkologicznym. Musimy pamiętać także, że grupa pacjentów onkologicznych jest szczególnie narażona na COVID-19 i powinniśmy za wszelką cenę ją chronić, jednocześnie starając się leczyć zgodnie ze standardami.
W Polsce od wielu lat leczenie nowotworów koncentrowało się w tzw. centrach onkologii. Jednak w miarę rozwoju wiedzy na temat metod leczenia, onkologia stała się coraz bardziej skomplikowana. To nie jest tylko chemioterapia, immunoterapia, terapia genowa; to także terapie ukierunkowane molekularnie. Onkologia akademicka jest ważna, ponieważ w szpitalach akademickich szereg klinik jest na światowym poziomie, a onkologia jest dziedziną interdyscyplinarną. W leczeniu chorych musimy współpracować z innymi specjalistami; dzięki temu pacjent ma szansę na dłuższe życie, lepszą jego jakość i na wyleczenie. A ponieważ samodzielnej Kliniki Onkologii w szpitalu WUM nie było, dlatego trudno było nauczać studentów leczenia wielu nowotworów. Brak położenia nacisku na przedmiot onkologia powodowało, że lekarze często ignorowali ważne objawy nowotworów zgłaszane przez pacjentów.
Onkologia akademicka jest bardzo ważna, ponieważ młodzi lekarze, którzy skończą studia, wielokrotnie zetkną się z pacjentami onkologicznymi. Niedługo liczba zgonów z powodu nowotworów dogoni liczbę zgonów z powodu układu krążenia, a w Polsce mamy zaledwie niespełna 900 onkologów: liczba ta nieznacznie wzrasta od lat, pomimo że nowych chorych przybywa. Lekarze niechętnie wybierają onkologię jako specjalizację, wydaje im się trudna i obciążająca. Tymczasem leczenie onkologiczne w ostatnich latach bardzo się zmieniło. Jedynie uczelnie akademickie są w stanie zachęcić studentów do wybierania specjalności onkologicznych i odpowiednio wykształcić pod kątem nauczania onkologii.
Musimy szybko wykształcić znakomite kadry medyczne: takie są potrzeby pacjentów. Każdy instytut i oddział onkologii na świecie ściśle współpracuje z uniwersytetem medycznym – dzięki temu poziom leczenia onkologicznego jest coraz lepszy. Dzięki temu, że na uczelni medycznej uczymy studentów, a jednocześnie prowadzimy badania naukowe, możemy leczyć pacjentów na najwyższym poziomie. Onkologia akademicka powinna być mocna, tymczasem w wielu uczelniach jest jedynie ?szczątkowa?. Poza tym w klinikach nie ma pełnego profilu programów lekowych, a bardzo ważne jest, aby studenci mogli w praktyce zobaczyć, jak wygląda leczenie chorych na różne nowotwory.
Stworzyliście autorski program nauczania onkologii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym?
Tak, opracowaliśmy również autorski podręcznik, który uzyskał patronat Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Są w nim omówione metody leczenia wszystkich nowotworów. Podręcznik uzyskał znakomite recenzje na dwóch uniwersytetach – Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu. Mieliśmy także pozytywne recenzje studentów i młodych lekarzy. To jest nowoczesny podręcznik, nie tylko dla onkologów, ale także dla lekarzy innych specjalności. Oni również mogą do niego sięgnąć i w przystępny sposób i poznać, jak obecnie wygląda leczenie nowotworów.
Dzięki temu nawet lekarze niebędący onkologami zwrócą potem uwagę na wczesne objawy nowotworu u pacjenta?
Ważne jest właśnie to, aby lekarz rodzinny, kardiolog, dermatolog czy inny specjalista zwracali uwagę na objawy zgłaszane przez pacjenta i pogłębili diagnostykę. Dzięki temu jest szansa na wczesne wykrycie nowotworu i oczywiście sukces w postaci wyleczenia.
W Klinice Onkologii będą leczone wszystkie nowotwory?
Docelowo chcemy leczyć wszystkie nowotwory. Nie mamy jeszcze wszystkich programów lekowych, jednak większość już tak.Nie ma u nas radioterapii, ale współpracujemy z Centrum Onkologii, szpitalem MSWiA i WIM.
Leczenie wszystkich nowotworów w klinice to duże wyzwanie.
Tak, aczkolwiek nie nastawiamy się na tzw. łatwe przypadki. Będziemy chcieli skupić się na bardziej wymagających, przy których konieczna jest współpraca lekarzy innych specjalności. Nie na stawiamy na liczbę pacjentów, tylko przede wszystkim na jakość leczenia. Na tyle, ile jest to możliwe, będziemy się starali pomóc pacjentom i traktować ich w sposób indywidualny. Chcemy mieć też czas na rozmowę z chorym, aby nie czuł się on zagubiony. Pacjent powinien być traktowany podmiotowo, a nie przedmiotowo.
Czy w klinice będzie też psycholog, dietetyk?
Psycholog jest zatrudniony w Katedrze Chorób Wewnętrznych Kliniki Onkologii i Hematologii. Jest również dietetyk, który nas wspomaga, współpracujemy również z kliniką żywieniową Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, która nas też wspomaga, jeśli chodzi o problemy żywieniowe Naszych Pacjentów. Proszę zauważyć, jaka ogromna liczba specjalności bierze udział w procesie diagnostyczno-terapeutycznym pacjenta onkologicznego. To nie jest jedynie onkolog, tylko cały zespół ludzi, który musi ze sobą współpracować.
Mamy również możliwość współpracy ze znakomitym Zakładem Diagnostyki Medycznej oraz Zakładem Genetyki Medycznej. Mamy ogromne wsparcie dyscyplin podstawowych, bez których nowoczesna onkologia też by nie istniała. Jest znakomity zespół pielęgniarski, bardzo dobrze wykształcony, empatyczny, a także wielu młodych lekarzy, którzy pragną się rozwijać i zdobywać wiedzę. Mam nadzieję, że będą tu mogli rozwijać swoje kariery zawodowe, naukowe, kliniczne; a dla mnie będzie ogromną przyjemnością i zaszczytem pracować z tymi ludźmi.
Jak na razie klinika nie jest duża. Będzie się rozwijać?
Jest pięć dwuosobowych sal oraz oddział chemioterapii dziennej. Proszę zauważyć, że leczenie onkologiczne nie polega dziś na leżeniu w łóżku w szpitalu. Pacjent dostaje leki, chemioterapię, infuzor, który podaje pacjentowi chemioterapię w domu. Pacjenci nie muszą leżeć w szpitalu. Szpital jest tylko dla tych chorych, którzy bardzo źle tolerują leczenie, mają powikłania lub wymagają pilnej interwencji lekarzy innych specjalności. Pacjent onkologiczny powinien, jeśli to możliwe, być w domu ? pełnić role rodzinne, zawodowe, socjalne, społeczne. Na tyle, ile mu choroba pozwala, powinien żyć jak człowiek bez choroby nowotworowej.
Obecnie klinika to pięć dwuosobowych sal i sala do chemioterapii dziennej. A jak widzi Pan rozwój kliniki?
Oczywiście, chciałbym, by klinika była większa, żeby były dobre warunki socjalne dla personelu pielęgniarskiego i lekarskiego. Chciałbym stworzyć kolejną salę dla chemioterapii dziennej. W dalekiej przyszłości marzy mi się oddzielny budynek onkologii, gdzie będzie radioterapia, hematologia i onkologia. To bardzo daleka i trudna droga, na pewno konieczne będzie wsparcie Ministerstwa Zdrowia, które musi dostrzec, że onkologia akademicka jest istotna. Pacjentów onkologicznych jest obecnie bardzo wielu, a będzie coraz więcej. Powinni być właściwie leczeni. Moim marzeniem jest to, aby udało się zrealizować pomysł całego budynku poświęconego onkologii. To nie jest wygórowane marzenie, wynika ono z danych epidemiologicznych. Epidemiologia nie kłamie; za kilkadziesiąt lat prawdopodobnie podwoi się liczba chorych na nowotwór. Dlatego teraz jest ten czas, aby inwestować w onkologię.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz