Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Piotrem Gałeckim z Kliniki Psychiatrii Dorosłych UM w Łodzi, konsultantem krajowym ds. psychiatrii.
Dlaczego coraz więcej osób zapada na choroby psychiczne?
Polska nie odbiega pod tym względem od krajów europejskich. Wzrastają zachorowania na trzy jednostki chorobowe: depresje, zespoły otępienne i zaburzenia lękowe. Jeśli chodzi o otępienia, to wzrost ich liczby jest związany z tym, że dłużej żyjemy: medycyna przedłuża nam życie, niestety jest to często okupione pojawieniem się pewnych jednostek chorobowych.
Wzrosła też zachorowalność na zaburzenia lękowe i depresję, choć geny nam się nie zmieniły, a struktura osobowości też nie. Przyczynę wzrostu zachorowań upatrywałbym raczej w tym, że świat bardzo przyspieszył, żyjemy w stresie, coraz szybciej, bardziej indywidualnie i bardziej niepewnie. Nie ma poczucia stabilności, pewności, wszystko jest zmienne.
Ale przecież, obiektywnie rzecz biorąc, obecnie żyje się nam lepiej niż 30 czy 50 lat temu!
Nie zgadzam się z tym. 30 czy 50 lat temu wcale nie żyło się gorzej. Ludzie czuli nawet większe wsparcie społeczne niż dziś, byli w grupie, funkcjonowali razem. Nie można powiedzieć, że ponieważ teraz stać nas na lepsze jedzenie czy samochód, to żyje się nam lepiej. Chodzi raczej o to, że wtedy żyliśmy we wspólnocie, mieliśmy więcej czasu, by uczyć się interakcji społecznych. Teraz jest Facebook, jest większy poziom wyobcowania i lęku, żyjemy bardziej samotnie. Sami w mrowisku ludzkości. Nie ma wsparć babć, dziadków, jest większa konkurencja, niepewność, świat się szybciej zmienia.
Coraz częściej funkcjonujemy bez wsparcia społecznego najbliższej rodziny. To jedna z kluczowych przyczyn wzrostu zachorowań na depresję i zaburzenia lękowe.
Te czynniki są takie same w innych krajach Europy czy USA. Takie choroby, jak depresja czy zaburzenia lękowe, są chorobami cywilizacyjnymi, podobnie jak otyłość czy miażdżyca. Ich wzrost jest związany z przemianami, które zachodzą w społeczeństwach cywilizowanych.
Ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że w organizacji opieki psychiatrycznej w Polsce wreszcie idą zmiany. Czy widać przełom?
Zmienia się system leczenia psychiatrycznego w Polsce. Chyba właśnie robimy ten ostatni krok, by przełom systemowy się dokonał. Chodzi o przejście do leczenia kompleksowego polegającego na odpowiedzialności terytorialnej.
W czym nowy system ma się różnić od tego, który dziś funkcjonuje?
Obecny system jest tak skonstruowany, że zdecydowanie najwięcej odpowiedzialności spoczywa na szpitalach psychiatrycznych.
To źle?
To powoduje, że chory nie ma ciągłości leczenia. To tak, jakby ktoś złamał nogę w Zakopanem, ale musiał jechać na operację do Gdańska i zostać tam 6 tygodni, potem został wypisany, a następnie już tylko na nim i jego rodzinie spoczywa odpowiedzialność, gdzie będzie miał rehabilitację.
Zaburzenia psychiczne są bardzo związane z miejscem, w którym mieszkamy, z rodziną. Potrzebujemy wsparcia. Jest ogromnym błędem wysłanie chorego na drugi koniec Polski na długą hospitalizację, a potem odsyłanie go do domu bez pomocy, bez wsparcia terapeuty środowiskowego w miejscu zamieszkania, bez możliwości, że rodzina zawiezie go na zajęcia terapii dziennej, a potem przywiezie do domu.
W innych krajach sprawdzonym systemem jest to, żeby terapia była oparta terytorialnie. Taki system chcemy zorganizować w Polsce: mają powstać centra zdrowia psychicznego, które będą obejmować terytorium, na którym mieszka 50-200 tys. osób ? może to być powiat, dwa powiaty albo dzielnica w dużym mieście. Centrum zdrowia psychicznego będzie zapewniać każdy rodzaj opieki: szpitalną, ambulatoryjną, zespół leczenia środowiskowego z lekarzem, pielęgniarką, terapeutą, który będzie co pewien czas odwiedzał chorego na miejscu.
Toczą się jeszcze dyskusje, ma powstać pilotaż, który pokaże, jakie powinny być spełnione warunki, by takie centrum funkcjonowało jak najlepiej. Pilotaż odbędzie się w kilku miejscach w Polsce, myślę, że będzie trwał od jesieni przez rok tak, by od stycznia 2018 roku centra zdrowia psychicznego mogły funkcjonować w całej Polsce.
Takie centrum byłoby tworzone na bazie szpitali?
Niektóre powiaty mają własny oddział psychiatryczny, wokół niego można stworzyć centrum. Ale są też powiaty, które nie mają szpitala, więc centrum będzie mogło np. wykupić pewien rodzaj usług. Będzie także można tworzyć pewnego typu konsorcja. O szczegółach jeszcze dyskutuje środowisko psychiatrów z Ministerstwem Zdrowia.
Centrum zdrowia psychicznego będzie na danym terytorium dysponować wszystkimi środkami przeznaczonymi na psychiatrię, i będzie je odpowiednio dysponować. Dzięki temu uniknie się niepotrzebnych hospitalizacji spowodowanych np. tym, że pacjent nie przyjmuje leków. Sprawdzi to wcześniej np. pielęgniarka.
Teraz lekarz, który pracuje w szpitalu, ma innego pracodawcę, a innego lekarz, który pracuje w ambulatorium. W centrum zdrowia psychicznego ma być jeden lekarz, który będzie koordynować opiekę pacjenta na każdym etapie jego leczenia.
Czy wzorujemy się na tego typu ośrodkach w Europie?
Systemy w różnych krajach są różne, nie da się ich w tak prosty sposób przełożyć na polskie warunki. Musimy brać pod uwagę, jakie jest wsparcie społeczne, jak funkcjonuje rodzina, jakie dostaje zabezpieczenia, czy np. matka, która ma chore dziecko, dostaje pieniądze i nie musi pracować, jakie ma wsparcie opieki społecznej, jaki jest cały system ochrony zdrowia. Musimy wypracować własny system, dostosowany do naszego systemu ubezpieczeń, zamożności społeczeństwa i pomocy rodzinie. Wydaje się jednak, że kwestia odpowiedzialności terytorialnej jest najlepszym rozwiązaniem.
Czy przewiduje się też, że centrum pomoże w aktywizacji zawodowej chorych, np. na schizofrenię?
Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego wskazuje na takie elementy, ale one nie są kluczowe, jeśli chodzi o centra zdrowia psychicznego. Mają one działać terytorialnie i rozpoznawać potrzeby chorych.
Każde takie centrum może funkcjonować nieco inaczej. W Podlaskiem np. bardzo dobrze działa tzw. jest opieka domowa: pacjent chory psychicznie mieszka u obcej rodziny, która się nim opiekuje i ona dostaje za to pieniądze. To bardzo dobrze funkcjonowało w czasach międzywojennych, a dziś funkcjonuje w zasadzie tylko w okolicach Białegostoku. Wydaje się to być ciekawym rozwiazaniem. Centrum zdrowia psychicznego będzie zupełnie inaczej wyglądało w Białymstoku, na Śląsku czy w Warszawie.
Może się okazać, że w danym rejonie będą ważne miejsca pracy chronionej, a w innym nie. Dlatego pilotaż jest planowany w różnych miejscach, zarówno w większych, jak mniejszych gminach. Nie chcemy popełnić błędu, który został popełniony poprzednio: z programu na lata 2010-15 nic nie wynikło, ponieważ rzeczywistość zweryfkowała jego założenia.
Każdy samorząd może taką opiekę inaczej wymyślić?
Tak, ponieważ np. w centrum Łodzi będą zupełnie inne problemy niż w małym powiecie. W Łodzi może być problem ubóstwa, uzależnień czy geriatryczny. Duże aglomeracje mają inne problemy niż małe powiaty. Dlatego program musi być elastyczny i się zmieniać, w zależności od potrzeb.
Wiele mówiło się o za niskich wycenach w psychiatrii. Idą wreszcie zmiany?
Nowe wyceny będą obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku. Jeszcze nie wiadomo, jak będą finansowane centra zdrowia psychicznego, czy będzie to jakiś ryczałt od liczby mieszkańców na danym terytorium czy od osób zapisanych do centrum. Jak zapewnia pan minister Pinkas, będzie to drugi sektor medycyny finansowany w całości z budżetu ? podobnie jak ratownictwo medyczne.
Czy pacjenci w Polsce mają dostęp do nowoczesnych leków w psychiatrii?
Jeśli chodzi o depresję, to większość nowoczesnych leków jest refundowana. Jeśli chodzi o leki w schizofrenii, to część nowoczesnych neuroleptyków długodziałających w iniekcjach, nie jest refundowanych, a ceny powodują, że są one poza zasięgiem możliwości pacjentów. Na pewno jest ważne, by stały się one dostępne dla chorych, bo one dają nowy impakt, jeśli chodzi o leczenie. W schizofrenii mamy do czynienia z brakiem współpracy z pacjentem, co powoduje, że nie przyjmuje on leków regularnie. Jeśli będzie mógł otrzymywać leki raz w miesiącu czy nawet raz na kilka miesięcy, to będzie przełomem w leczeniu.
A jak pan w ogóle widzi stan polskiej psychiatrii?
Myślę, że rośnie świadomość i rosną oczekiwania. Bardzo długo polska psychiatria była finansowana znacznie gorzej niż w innych krajach europejskich. Tymczasem polskie społeczeństwo ma podobne oczekiwania, podobną strukturę społeczną, podobny poziom zachorowań. Zmiany nastąpią, są nieuniknione.
Pozytywne jest też to, że Ministerstwo Zdrowia wzięło personalną odpowiedzialność za zmiany. Gdy obejmowałem funkcję konsultanta krajowego, to za Narodowy Program Zdrowia Psychicznego byli odpowiedzialni wszyscy: członkowie rządu, marszałkowie, wojewodowie, wójtowie. Wszyscy, czyli nikt. A teraz za stworzenie i wdrożenie projektu jest odpowiedzialny minister Pinkas. To bardzo pozytywne. Całe nasze środowisko idzie w tym samym kierunku, chcemy zmian. Chcemy tak wypracować ten program, by funkcjonował jak najlepiej, żeby nie został zaprzepaszczony, bo oczekiwania są ogromne.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz