Rozmowa z prof. Zbigniewem Gaciongiem z Kliniki Chorób Wewnętrznych Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii WUM.
Dlaczego coraz więcej osób w Polsce choruje na nadciśnienie tętnicze?
Dane, którymi dysponujemy ? a opierają się one na wynikach badań dostępnych od ponad 20 lat ? wskazują na tendencję rosnącą. Obecnie nadciśnienie ma około 10 mln osób, a do 2025 roku ta liczba może zwiększyć się nawet o 50 proc. Podstawową przyczyną jest wzrost liczby osób otyłych.
Nadciśnienie staje się coraz większym problemem także u osób młodych?
Tak, gdyż coraz młodsze osoby są otyłe. Z badań, które przeprowadzaliśmy wśród uczniów kończących liceum, wynika, że 9 proc. z nich ma już nadciśnienie tętnicze. Czyli prawie co dziesiąty 18-latek ma nadciśnienie. Ta grupa rośnie, to pochodna otyłości w młodym wieku. Niepokojące jest to, że przyrost osób otyłych jest największy w młodej grupie wiekowej.
Dlaczego tak się dzieje? Przecież to, co jemy, w ostatnich latach bardzo się zmieniło, to już nie jest ta typowa polska dieta: schabowy i kapusta…
To prawda, jednak nie można powiedzieć, że obecna dieta jest lepsza. Na świecie już od dawna jest sytuacja, która u nas dopiero się zaczyna. Z kilkunastoletnim opóźnieniem odtwarzamy to, co działo się w Wielkiej Brytanii. Tam w latach 80. ludzie przestali jeść tłuszcze zwierzęce, zastąpili je roślinnymi. I natychmiast spadła liczba zawałów. Wiele to jednak nie pomogło, gdyż coraz bardziej popularne stały się przekąski typu fast food. Firmy np. zakładały w szkołach za darmo internet, w zamian chcąc tylko uzyskać pozwolenie na zainstalowanie automatów do fast foodów i słodkich napojów. Tylko, że w Wielkiej Brytanii zaczęto działać: już nie można w szkołach instalować automatów sprzedających batoniki, chipsy, słodkie napoje. A stołówki szkolne mają narzucone menu. Żadnych frytek, majonezu…
Przykład Wielkiej Brytanii, w której jest obecnie chyba największy odsetek osób otyłych w Europie, pokazuje, jak pojawiają się takie zmiany i co trzeba zrobić, by im zapobiegać. Efekty nie są jednak widoczne od razu. Trzeba na nie poczekać.
Od jakich wartości ciśnienia możemy mówić już o nadciśnieniu tętniczym?
W przypadku dorosłych jest to 140/90. U dzieci kryteria rozpoznawania nadciśnienia są inne, bierze się pod uwagę siatki centylowe, gdyż wartości ciśnienia są skorelowane ze wzrostem dziecka. W przypadku nadciśnienia u dzieci i młodzieży trzeba wziąć pod uwagę choroby, które mogą powodować wzrost ciśnienia, najczęściej jest to przewlekła choroba nerek. Obecnie jednak podstawową przyczyną nadciśnienia u osób młodych jest pierwotne nadciśnienie tętnicze, spowodowane otyłością.
Na ile zbyt wysokie ciśnienie da się skorygować zmianą stylu życia, dietą?
Aktywność fizyczną i zmianę diety zaleca się wszystkim osobom z nadciśnieniem, także tym, które muszą przyjmować leki. W niektórych przypadkach można oczekiwać, że zmiana stylu życia doprowadzi do normalizacji ciśnienia, ale niestety jest to rzadkość. Najczęściej dotyczy to osób znacznie otyłych, które są w stanie dużo stracić na wadze, nadużywające alkoholu, które przestaną pić. U większości osób nie należy jednak oczekiwać, by zmiana stylu życia doprowadziła do wyleczenia nadciśnienia. Zwykle pacjenci wymagają od razu wdrożenia farmakoterapii oraz zmiany stylu życia. Poza tym zmiana stylu życia daje dodatkowe korzyści: poprawia profil ryzyka, czyli zwiększa szanse na uniknięcie choroby wieńcowej, zawału, udaru.
Jeśli ktoś ma nadwagę, to schudnięcie o każdy kilogram oznacza spadek o 1 mm słupa rtęci. Czyli 10 kg to 10 mm. Mamy bardzo dobre dane od osób poddanych chirurgii bariatrycznej ? u nich nie tylko udaje się uzyskać prawidłowe ciśnienie krwi, ale jeszcze u wielu z nich cofa się cukrzyca. Warto jednak pamiętać też o tym, że można mieć nadciśnienie, nie będąc otyłym. Otyłość nie jest jedynym czynnikiem ryzyka.
Czy sól rzeczywiście sprzyja nadciśnieniu?
Są na ten temat wielkie dyskusje, jednak bez wątpienia ludzki gatunek powstał w warunkach braku soli. Sól nie była tak dostępna, jak dziś, dlatego człowiek może żyć przy minimalnym spożyciu soli, np. pół grama na dobę. W tej chwili spożywamy kilkanaście gramów na soli dobę. Bez wątpienia nadmiar soli sprzyja nadciśnieniu. Dla mnie najbardziej przekonującym dowodem są doświadczenia z dietą DASH ? okazuje się, że dieta zawierająca mało soli obniża ciśnienie. Trzeba jednak pamiętać, że sól, którą spożywamy, pochodzi głównie z produktów gotowych, jak pieczywo, wędliny, sery. Sól, którą dosypujemy do potraw, to kilkanaście procent dziennego spożycia. Dlatego nawet, jeśli ktoś nie dodaje soli, to w niewielkim stopniu zmniejszy jej spożycie.
Czy to prawda, że Polacy nie znają wartości swojego ciśnienia krwi?
Tak, z badań wynika, że około 40 proc. osób w Polsce nie zna wartości swojego ciśnienia tętniczego. Co więcej, odsetek osób, które znają swoje ciśnienie, zmniejsza się. To paradoks, który trudno wytłumaczyć.
To znaczy, że nie wiedzą też, że mają nadciśnienie?
Spośród osób, które mają nadciśnienie, około 30 proc. o tym nie wie, 9 proc. wie, ale nic z tym nie robi. Spośród tych, którzy się leczą, zaledwie 42 proc. leczy się skutecznie, to znaczy osiąga zakładane wartości ciśnienia.
Różnie ta kwestia wygląda w różnych krajach. W krajach, które mają najlepiej zorganizowany system opieki nad chorym ? w pierwszej kolejności jest to Kanada ? spośród wszystkich chorych z nadciśnieniem 60 proc. jest dobrze leczonych.
Jak dużo czasu mija, zanim pacjent z nadciśnieniem trafi do lekarza?
Trudno to jednoznacznie określić, na pewno jednak większość chorych to pacjenci, u których nadciśnienie powstało wcześniej. Nie ma danych, kiedy to się stało. Możemy tylko przypuszczać, patrząc na objawy: jeśli są już objawy przerostu serca, to znaczy, że choroba trwa co najmniej kilka-kilkanaście lat.
Dlaczego chorzy się nie leczą?
Przyczyn jest wiele. Pierwsza: nadciśnienie nie boli. Jak pacjent nie bierze leków, to czuje się tak samo, jakby je brał. A niejednokrotnie ma nawet wrażenie, że jak bierze leki, to czuje się gorzej. Druga przyczyna: w naszym genomie nie ma genu systematyczności. Pewna uciążliwość, związana z koniecznością przestrzegania zaleceń, terminów wizyt, dla wielu chorych jest czynnikiem, który przekracza ich możliwości. Wiele osób nie bierze leków, bo zapomina.
Czy pacjenci mają dostęp do nowoczesnych leków?
Tak, doświadczenia z lekami hipotensyjnymi są bardzo długie. Pierwsze z leków hipotensyjnych, spośród tych, które obecnie są na rynku, pojawiły się w latach 50. Od tego czasu stosowane są kolejne generacje, charakteryzujące się większym profilem bezpieczeństwa, mniejszą liczbą działań niepożądanych i dużą skutecznością. Ogromne doświadczenie pozwala powiedzieć, że te leki są bezpieczne. Poznane są ich działania niepożądane, tak wiec bardzo dobrze można powiedzieć, jakiego rodzaju działań niepożądanych można po każdym leku oczekiwać.
W Polsce wszystkie te leki są obecnie dostępne w wersji generycznej, różny jest jedynie stopień refundacji leków złożonych, jednak nie stanowi to bariery finansowej dla pacjenta. Działania niepożądane nie są duże, a jeśli chory je ma, to można zaproponować mu lek z innej grupy. W ostatnich wytycznych podkreśla się, że nie ma leków pierwszo-, drugo- i trzeciorzędowych w terapii nadciśnienia. Mamy leki stosowane w monoterapii: to pięć podstawowych grup leków, które później są ze sobą łączone. U większości chorych monoterapia nie wystarcza, skuteczniejsza jest terapia łączona. Uzyskuje się pięć razy lepsze efekty, dokładając kolejny lek, niż podwajając dawkę leku, który chory już przyjmuje.
Czy w ostatnim czasie pojawia się coś nowego, jeśli chodzi o terapię nadciśnienia?
Pojawiają się nowe leki ? są jeszcze w badaniach klinicznych. Mają nieco inny mechanizm działania, dlatego mogą w przyszłości zwiększyć skuteczność leczenia nadciśnienia. Duże nadzieje wiązano z tzw. instrumentalnym leczeniem nadciśnienia, to znaczy przez zabiegi przezskórne, takie jak odnerwienie tętnic nerkowych specjalnym cewnikiem. Nie do końca spełniły one pokładane w nich nadzieje. Nadal należy je traktować jako eksperyment. Nawet, jeśli te zabiegi okażą się skuteczne, to ich stosowanie będzie zarezerwowane dla pewnej grupy chorych, której dotychczasowe terapie nie pomogły.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz