Rozmowa z prof. dr. hab. n. med. Waldemarem Kostewiczem, specjalistą chirurgii ogólnej i naczyniowej, prezesem Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, jednym z inicjatorów i organizatorów Roku Dr. Władysława Biegańskiego.
Panie Profesorze, gdyby nie starania Polskiego Towarzystwa Lekarskiego, Towarzystwa Lekarskiego Częstochowskiego, zapewne wiele osób, a mam na myśli również przedstawicieli medycyny, nie wiedziałoby o tej pięknej postaci. Skąd pomysł, aby ją przybliżyć?
Tak, to piękna postać ? lekarz, myśliciel, społecznik, wybitny naukowiec, współtwórca deontologii lekarskiej, autor licznych prac nie tylko z zakresu stricte medycyny, ale filozofii, etyki, logiki. Prekursor podstaw wielu dziedzin medycyny, m. in. neurologii, kardiologii, chirurgii, laryngologii. Absolutnie zasłużenie nazywany jest polskim Hipokratesem. W zeszłym roku mijała setna rocznica śmierci dr. Biegańskiego, tak więc była to znakomita okazja, żeby tę wspaniałą postać uczcić.
I dzięki Państwa zabiegom Senat Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił rok 2017 Rokiem dr. Władysława Biegańskiego.
W Senacie mieliśmy wystawę, prezentowaną także w innych miastach. W Częstochowie w kwietniu ub. roku zorganizowaliśmy międzynarodową konferencję naukową ?Postępy medycyny ? etyka i filozofia w medycynie?, poświęconą dr. Biegańskiemu, bo, jak już wspominałem, to był wielki etyk i filozof. Jego złote myśli są ponadczasowe i powinny być drogowskazem dla każdego lekarza. Jak chociażby ta, chyba najczęściej cytowana, że ?Nie będzie dobrym lekarzem, kto nie jest dobrym człowiekiem?.
Wydaje mi się, że i Pan, i dr Biegański macie ze sobą wiele wspólnego. Jedna z pacjentek tak powiedziała o Panu: ?Takich lekarzy w dzisiejszych czasach praktycznie się nie spotyka. Profesjonalizm w połączeniu z doskonałym podejściem do pacjenta?. Inna z kolei tak się wypowiada: ?Zawsze sprawdzał, co słychać u pacjenta, dbał, by byli traktowani z należytym szacunkiem?.
To bardzo miłe, ale przecież nie mnie oceniać. Natomiast tak, przyznaję, że staram się traktować pacjentów indywidualnie i poświęcać im, w miarę możliwości, jak najwięcej czasu. Pacjentów szpitalnych zawsze rano odwiedzam, pytam, jak się czują, czego potrzebują. Podobnie robię przed wyjściem do domu. Zatrzymuję się przy każdym łóżku ? rozmawiam, wysłuchuję, pytam o ich życie, nawyki.
Jeśli chodzi o pacjentów przychodni, to tu jest mi trudniej, bo procedury, bo grafiki, czyli to, na co mam niewielki wpływ. Ale każdy pacjent to dla mnie ktoś bardzo ważny i tak go traktuję.
Takie postępowanie jest dziś raczej rzadkością, dziś Judymów już nie ma?
Nie nazwałbym się Judymem, ale istotnie należę chyba do takiej grupy lekarzy, może starszej daty, którzy hołdują nieco innym zasadom niż wielu młodych. Żyjemy w czasach totalnej komercjalizacji, co jest widoczne również w medycynie. Lekarz stał się zawodem służącym do zarobkowania. Brak oddania pacjentowi, zaangażowania, empatii. I taki pacjent staje się zagubiony, co oczywiście ma wpływ na cały proces leczenia.
I, podobnie jak dr Biegański ? bo jednak to podobieństwo samo się narzuca ? działa Pan społecznie, udziela się w licznych towarzystwach medycznych, pisze podręcznik dla lekarzy i studentów. I jeszcze ma Pan czas na swoje hobby ? malarstwo i sport.
Interesuję się malarstwem XIX i XX wieku, zbieram dokumentację na ten temat. A co do sportu ? biegam, jeżdżę na nartach. Uważam, że lekarz powinien być aktywny fizycznie, mieć dobrą formę i dobrze wyglądać, bo to też jest jego wizytówka.
Powiedział Pan kiedyś, że dobry lekarz powinien mieć w sobie poezję i pasję. Panu ich nie brakuje?
Mam taką nadzieję, i że wystarczy mi tego na długo.
Rozmawiała Bożena Stasiak