DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Prof. Walczak: Epidemia COVID-19 bardzo niekorzystnie odbiła się na zdrowiu dzieci

 

Najnowsze informacje o XXI Gali Nagród Złoty OTIS
blank

Sytuacja w pediatrii jest niekorzystna również dlatego, że przez długi czas była bardzo ograniczona dostępność do lekarzy pierwszego kontaktu, a także do pediatrów. Rodzice unikali także kontaktów, obawiając się żeby dziecko się nie zaraziło. Dlatego u wielu dzieci choroby zostały rozpoznane późno i dzieci często w ciężkim stanie trafiały do szpitali – mówi prof. Mieczysław Walczak, kierownik Kliniki Pediatrii, Endokrynologii, Diabetologii, Chorób Metabolicznych i Kardiologii Wieku Rozwojowego PUM w Szczecinie; konsultant krajowy w dziedzinie endokrynologii i diabetologii dziecięcej

Jak epidemia COVID-19 wpłynęła na diagnozowanie i leczenie dzieci?

Epidemia COVID-19 miała bardzo poważny wpływ na stan zdrowia dzieci, z wielu względów. Jeśli chodzi o samo zakażenie koronawirusem, to warto zwrócić uwagę, że COVID-19 coraz częściej dotyka nie tylko osoby dorosłe, ale także dzieci. W przypadku wariantu Omikron coraz więcej jest dzieci zakażonych. Wiele oddziałów pediatrycznych musiało zostać przekształconych w oddziały covidowe. Najczęściej przebieg COVID-19 jest łagodny lub wręcz bezobjawowy, jednak pewna grupa dzieci ma gorączkę, objawy ze strony układu oddechowego (katar, kaszel, duszność) i/lub ze strony przewodu pokarmowego (biegunka, wymioty). U dzieci może też wystąpić zespół pocovidowy ? PIMS; zmiany te mogą dotyczyć serca, czy też ośrodkowego układu nerwowego. Niebezpieczne jest to, że PIMS może wystąpić nawet u dzieci, które przechorowały COVID-19 bezobjawowo lub skąpoobjawowo. Zdarzały się również pojedyncze zgony dzieci z powodu COVID-19, najczęściej były to dzieci z chorobami współistniejącymi.

Sytuacja w pediatrii jest niekorzystna również dlatego, że przez długi czas była bardzo ograniczona dostępność do lekarzy pierwszego kontaktu, a także do pediatrów. Rodzice unikali także kontaktów, obawiając się żeby dziecko się nie zaraziło. Dlatego u wielu dzieci choroby zostały rozpoznane późno i dzieci często w ciężkim stanie trafiały do szpitali.

O takich sytuacjach mówi się w leczeniu osób dorosłych, czy w przypadku dzieci też to opóźnienie w diagnostyce jest widoczne?

Tak. Widać to szczególnie, jeśli chodzi o cukrzycę typu 1. Zrobiliśmy w tym zakresie badania, które objęły ośrodki zajmujące się diabetologią dziecięcą w Polsce. Zbieranie danych koordynowała prof. Agnieszka Szadkowska. W tym okresie sytuacja była zła: 50?70 proc. dzieci z nowo zdiagnozowaną cukrzycą typu 1 trafiało do szpitali w ciężkiej kwasicy ketonowej. Często dzieci były w tak ciężkim stanie, że początkowo musiały być hospitalizowane w oddziałach intensywnej terapii dla dzieci.

Przed pandemią tak nie było? 

Wcześniej takie przypadki stanowiły maksymalnie ok. 20?25 proc. W okresie pandemii zakażeń COVID-19 było to dwa, trzy razy więcej. Dziś jest nieco lepiej, jednak nadal ok. 40 proc. dzieci z nowo zdiagnozowaną cukrzycą typu 1 trafia do szpitali w ciężkiej kwasicy ketonowej i wiele z nich musi być najpierw przyjętych na oddział intensywnej terapii dla dzieci.

Rodzice nie zauważali wcześniej niepokojących objawów?

Cukrzyca ma wiele różnych masek. Początkowymi jej objawami u dziecka jest zwykle zmęczenie, ospałość, wielomocz oraz ubytek masy ciała. Inną ?maską? może być np. angina. Szczególnie wtedy, gdy z powodu lockdownu nie było możliwości bezpośredniej wizyty u lekarza, poprzez teleporadę zlecał on antybiotyk. Oczywiście antybiotyk nie mógł pomóc tym dzieciom. Objawy cukrzycy typu 1 u dzieci, szczególnie małych, narastają gwałtownie, stąd ich stan zdrowia szybko się pogarszał. A wystarczyłoby wcześniej zlecić proste badanie moczu na obecność cukru w moczu i ciał ketonowych. Badanie to pokazuje u dziecka, że należy brać pod uwagę cukrzycę. Inną ?maską? są bóle brzucha, które bywają traktowane jako błąd dietetyczny, czy zakażenie przewodu pokarmowego. Czasem wręcz zdarza się, że dzieci mają objawy sugerujące zapalenie wyrostka robaczkowego.

Rozpoznanie cukrzycy może być trudne, gdyż ?masek?, jakie przybiera ta choroba w początkowym okresie może być wiele. W przypadku, gdy u dziecka pojawiają się nietypowe objawy, bardzo ważny jest częsty kontakt lekarza z rodzicami i z dzieckiem, by można było zmieniać postępowanie i w odpowiednim czasie skierować dziecko do szpitala. Z powodu sytuacji związanej z epidemią COVID-19 ucierpiały także inne dzieci, np. z nowotworami, w przypadku których opóźnienie diagnozy oznaczało pogorszenie rokowania. Dzieci, zwłaszcza małe, powinny być zawsze badane przez lekarza, w ich przypadku nie wystarczy telewizyta.

Pandemia spowodowała też zwiększenie liczby dzieci z zaburzeniami zachowania, problemami psychologicznymi, a także z otyłością. Jest to już obecnie bardzo widoczne.

Jak obecnie wygląda sytuacja, w czasie fali zakażeń Omikronem?

Problemem są np. planowe wizyty w szpitalu. Często zdarza się, że albo rodzice mają dodatni wynik testu w kierunku koronawirusa, albo dziecko. Planowe wizyty są przez to odkładane, co często opóźnia rozpoznanie choroby. Późniejsze rozpoznanie oznacza gorsze rokowanie i mniejszą skuteczność leczenia. To bardzo niekorzystne, jeśli chodzi o pediatrię. Zdarza się też, że zakażenie rozwija się dopiero na oddziale, dziecko zaczyna gorączkować, albo ma kaszel lub biegunkę. Trzeba ponownie wykonywać testy, sprawdzając, co jest przyczyną. Sytuację utrudnia fakt, że w okresie zimowym i w okresie przedwiośnia u dzieci występuje dużo więcej innych zakażeń, szczególnie wirusowych.

Czy dzieci powinny być szczepione przeciw COVID-19?

Tak, dzieci powyżej 5. roku życia powinny być szczepione przeciw COVID-19. Szczepione dzieci zdecydowanie rzadziej chorują na COVID-19, a jeśli zachorują, to przebieg jest bezobjawowy, albo łagodny. Dzięki szczepieniu zabezpiecza się też rodziny przed zakażeniem, a także środowisko przedszkolne i szkolne.

Trudno mówić o plusach pandemii, jeśli chodzi o pediatrię, ale czy jakieś korzystne rozwiązania można zauważyć?

Na prośbę endokrynologów i diabetologów dziecięcych NFZ wyraził zgodę, żeby młodzież w wieku 18?21 lat mogła pozostawać albo pod opieką endokrynologów i diabetologów dziecięcych, albo diabetologów zajmujących się osobami dorosłymi. To jest bardzo korzystne, gdyż w tym okresie młody człowiek kończy szkołę, zaczyna studia, często zakłada własną rodzinę trudno mu więc jeszcze dodatkowo ?szukać? nowego lekarza.

Zmiana polegająca na tym, że młody człowiek może pozostać pod opieką endokrynologa i diabetologa dziecięcego powinna pozostać, gdy skończy się epidemia. Podobne rozwiązania warto przyjąć w innych dziedzinach. Powinny powstać poradnie wieku młodzieńczego; obecnie w krajach wysoko uprzemysłowionych stawia się na upowszechnienie medycyny wieku młodzieńczego. W niektórych krajach pojawia się wręcz taka podspecjalizacja; my również powinniśmy tworzyć poradnie, gdzie młody człowiek może być leczony zarówno przez specjalistę pediatrę, jak i przez specjalistę zajmującego się leczeniem osób dorosłych. Młode osoby dorosłe są bardzo zadowolone, mogąc wybrać sobie lekarza. Zdarza się nawet, że wizyta odbywa się z dwoma specjalistami, którzy przekazują sobie wiedzę na temat młodego człowieka. To jest optymalne rozwiązanie.

Rozmawiała: Katarzyna Pinkosz

blank
Katarzyna Pinkosz
Katarzyna Pinkosz
Dziennikarka medyczna, z-ca redaktora naczelnego Świat Lekarza, redaktor naczelna swiatlekarza.pl i redaktor prowadząca Świat Lekarza 3D, laureatka dziennikarskich nagród i wyróżnień, m.in. Kryształowe Pióro, Sukces Roku w Medycynie, Dziennikarz Medyczny Roku, Złoty Otis. Autorka książek, m.in. "Wybudzenia. Polskie historie", "O dwóch takich. Teraz Andy", "Zdrowe dziecko? Naturalnie!", współautorka książki "Pół wieku polskiej diabetologii. Rozmowy z Mistrzami", "Covidowe twarze szpiczaka", "Jak Motyl. Odczarować mity".

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

Zaprenumeruj bezpłatnie ŚWIAT LEKARZA 3D