Rozmowa z prof. dr. hab. Władysławem Pierzchałą z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego im. Profesora Kornela Gibińskiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, prezesem Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc.
W Polsce dużo się dziś mówi o smogu, który niszczy płuca. Czy z powodu smogu problem chorób płuc narasta?
Obiektywnie rzecz biorąc, smog jest dziś w Polsce mniejszy niż przed laty. Dlatego nie ma co panikować, choć oczywiście nadal jest on dużym problemem. Szczególnie smog kwaśny, zawierający tlenki siarki o działaniu drażniącym. Tylko częściowo mamy na niego wpływ. W składzie tego smogu znajduje się również pył zawieszony, który produkujemy, paląc w piecach i spalając niskowartościowy opał. Kolejnym czynnikiem wpływającym na powstawanie smogu kwaśnego jest pogoda i związana z nią tzw. inwersja termiczna (na co wpływu nie mamy). Ważnym składnikiem innego rodzaju smogu (fotochemicznego) jest ozon i tlenki azotu (gazy o działaniu utleniającym) ? na nie w pewnym zakresie mamy wpływ, ponieważ są to między innymi składowe spalin samochodowych. Jednak tworzą się one tylko w górnych warstwach atmosfery pod wpływem światła słonecznego. W składzie smogu znajdują się też związki organiczne, które również pochodzą ze spalania, oraz tlenek węgla. Najważniejszym problemem jest jednak pył zawieszony. Jeżeli te gazy i związki organiczne osiadają na pyle zawieszonym (PM10, PM2,5), to wraz z nim opadają na ziemię i stanowią składową powietrza, które wdychamy.
Smog powoduje krótkotrwałe i długotrwałe skutki. Te pierwsze to: uczucie duszności, drapanie w gardle, łzawienie, kaszel. Smog wyzwala bowiem stan zapalny dróg oddechowych i spojówek. Utrudnia życie codzienne, zmusza do wizyt u lekarza, a w przypadku osób starszych, chorujących już na płuca, konieczny może być nawet pobyt w szpitalu. Smog powoduje więc wzrost kosztów leczenia przewlekłych chorób, układu oddechowego i zwiększa wydatki na ochronę zdrowia. Ważniejszy jest jednak efekt długoterminowy smogu ? większa umieralność. Z powodu smogu umieralność w Europie rośnie 1,05-1,36 razy na każde 10 ug/m3 tlenków azotu w powietrzu. Efekt długoterminowy smogu przejawia się również zwiększonym ryzykiem zachorowania na raka płuca. Przykładowo w Europie każde zwiększenie stężenia tlenków azotu w powietrzu oddechowym o 10 ug/m3 powoduje wzrost zachorowań o 3,6 proc.
Skoro jednak smog jest mniejszy niż przed laty, nieco spada też liczba osób palących papierosy, czy to znaczy, że choroby układu oddechowego są u nas trochę mniejszym problemem niż były?
Sytuacja się poprawia?
Nie. Na to, co dzieje się w naszym organizmie, czyli na powstawanie chorób, wpływa nie tylko środowisko zewnętrzne, ale również genetyka. Im więcej dowiadujemy się o chorobach, tym bardziej jest widoczny pewien determinizm biologiczny. Jeżeli chodzi o choroby płuc, to już wiemy, że część chorób nowotworowych jest uwarunkowanych genetycznie. Podobnie jeśli spojrzymy na astmę, to możemy stwierdzić, że wiele zależy rzeczywiście od genetyki. Wnosimy do swojego życia tak zwaną atopię, czyli nadwrażliwość na alergeny. To ona wyzwala astmę. Również POChP zależy nie tylko od palenia papierosów i zanieczyszczenia powietrza, ale również od pewnej predyspozycji genetycznej. Poza tym częściej ujawniają się choroby, ponieważ nasze możliwości diagnostyczne w stosunku do tych chorób wzrosły. Dzięki technice komputerowej wysokiej rozdzielczości potrafimy już zobaczyć strukturę płuca, co powoduje, że wcześniej rozpoznajemy choroby śródmiąższowe płuc, np. idiopatyczne włóknienie płuc. To nowe wyzwanie dla lekarzy chorób układu oddechowego.
Problemem jest jednak to, że politycy często nie dostrzegają problemu chorób płuc, a to głównie choroby płuc są naszymi mordercami. Rak płuca jest największym mordercą spośród wszystkich nowotworów ? zarówno w Polsce, jak i na świecie, tak u mężczyzn, jak u kobiet. Na rozpoznawanie i leczenie chorób płuc nie przeznacza się wystarczająco dużej ilości pieniędzy.
To bardzo ostra teza.
Niestety, prawdziwa. Mamy program senioralny, w którym jest mowa o chorobach płuc, mózgu, naczyń, serca, nerek, kości. Chorób płuc się nie wyróżnia, dlatego że występują z ogromną częstotliwością u wszystkich starszych ludzi. Na ich leczenie potrzeba bardzo dużej ilości środków. Zarówno na wczesną diagnostykę, jak i leczenie ? nie tylko farmakologiczne, ale i wspomaganie oddychania przez przewlekłą domową tlenoterapię oraz wentylację nieinwazyjną.
Co zrobić, by choroby układu oddechowego nie stanowiły problemu na starość? Najważniejsza jest profilaktyka.
Czyli niepalenie, ruch, aktywność fizyczna, czyste powietrze?
Tak. Natomiast nie można mieć czystego powietrza, mieszkając w Chorzowie lub Rybniku. Nie da się być aktywnym fizycznie, pracując za biurkiem i dojeżdżając do odległego miejsca pracy. Wiele czynników ryzyka zależy jednak tylko od nas. Można nie palić papierosów. Palenie papierosów jest najważniejszą przyczyną chorób płuc ? i myślę tu zarówno o papierosach tradycyjnych, jak i elektronicznych.
Papierosy elektroniczne też szkodzą? Różnie się o nich mówi, są polecane czasem jako łagodniejszy nałóg.
Człowiek jest stworzony do tego, żeby wdychać powietrze, gdyż znajduje się w nim tlen. Wszystko inne w powietrzu jest człowiekowi do życia niepotrzebne ? zarówno nikotyna i składniki pochodzące z dymu tytoniowego, jak podgrzewany tytoń, płyn czy oleje w papierosach elektronicznych. Mamy płuca po to, żeby oddychać, czyli pobierać tlen z powietrza, a usuwać na zewnątrz dwutlenek węgla. Cokolwiek dostanie się do płuc i konkuruje z tlenem i dwutlenkiem węgla, zawsze nam zaszkodzi.
Czy coś dobrego zadziało się w ciągu ostatniego roku w pulmonologii, jeżeli chodzi o leczenie?
Mogę powiedzieć, że w porównaniu z innymi specjalnościami w pulmonologii dzieje się dużo, choć ciągle za mało. Pierwszym mordercą w Polsce wśród nowotworów jest rak płuca. I co się zadziało, jeśli chodzi o jego leczenie? Niewiele.
Rak jest trudną chorobą i trzeba rozważyć, na co w onkologii kierować pieniądze. Każdy z onkologów będzie mówił o swojej specjalności. Spójrzmy jednak na epidemiologię: mordercą numer jeden jest rak płuca, zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Skoro tak, to dlaczego polscy onkolodzy i pulmonolodzy nie mają dostępu do immunoterapii? Jeśli chodzi o immunoterapię, to są cztery leki, które można stosować ? w Polsce niestety tylko w ramach badań klinicznych. W innych państwach te leki są dostępne i finansowane. Być może to leczenie nie opłaca się, ale jeśli tak, należy to powiedzieć. Może jednak trzeba któryś z tych leków dopuścić do leczenia raka płuca, żeby pokazać że ten największy morderca ma przeciwnika w postaci immunoterapii. Będę mógł wtedy powiedzieć choremu, że jeśli skończył bez powodzenia chemioterapię, to jest jeszcze alternatywa, którą mogę zaproponować.
To, że w Polsce immunoterapia w raku płuca nie jest refundowana, nie wynika z niewiedzy polityków. Oni mają doskonałe rozeznanie w sytuacji, dysponują agendami, które przekazują im informacje. Mają świadomość i wiedzę, że te leki są dopuszczone do badań klinicznych w Polsce. Czekamy, żeby nowe leki na raka płuca były dostępne w programach lekowych, tak jak to się stało w przypadku astmy, POChP, IPF.
Były też zmiany w programach lekowych, jeśli chodzi o raka płuca, ale bardzo niewielkie.
Wiem, że nasi onkolodzy robią wszystko, aby leki były dostępne dla chorych. Bardzo o to zabiegamy. Śródmiąższowe idiopatyczne włóknienie płuc, które powoduje taką samą umieralność jak nowotwór płuca, znalazło się jednak w programie lekowym. Można powiedzieć, że to jest dostrzeżenie problemu również przez polityków, którzy dali na to środki. Jest czymś wspaniałym, że udało się stworzyć program lekowy dla IPF. Przypisuję sobie również tę zasługę jako prezes Polskiego Towarzystwa Chorób Płuc, oraz naszym profesorom, którzy się tym zajmują, jak również politykom, bo przecież to są pieniądze publiczne.
Kolejnym problemem jest POChP. Większość chorych na POChP paliła papierosy. Dysponujemy lekami, które co prawda nie zmniejszają umieralności, ale poprawiają jakość życia, zmniejszają częstość zaostrzeń. Oznacza to, że koszt społeczny leczenia tych chorób jest niższy, bo ci chorzy nie muszą być w szpitalu. To, że te leki znalazły się w refundacji, jest zasługą współpracy między lekarzami, Polskim Towarzystwem Chorób Płuc, NFZ, Ministerstwem Zdrowia.
Widać też poprawę w leczeniu astmy. Leczymy ją u chorych relatywnie młodszych, którzy są jeszcze w wieku produkcyjnym. Utrata ich produktywności i obecności w pracy to jest utrata PKB, a z PKB przecież biorą się pieniądze na leki. W związku z tym ogromną rolę odegrało wprowadzenie omalizumabu do leczenia ciężkiej postaci astmy. Dzięki temu chorzy nie są na zwolnieniach chorobowych, pracują, zmienili swoje życie, a społeczeństwu przynoszą dochód narodowy. Ostatnio został zaproponowany program lekowy, ukierunkowany na astmę ciężką, astmę eozynofilową, która nie poddaje się leczeniu sterydami (nawet doustnymi). Pojawił się program lekowy leczenia mepolizumabem. Podziękowania dla polityków zdrowotnych i agencji, które oceniają skuteczność leczenia, że ten lek jest już dostępny w Polsce.
Chwali Pan ostatnie zmiany. A czego by Pan jeszcze oczekiwał?
Uważam, że mimo krytyki, która spada na Ministerstwo Zdrowia, widać racjonalizację opieki nad pacjentem, dostępności leków. Proszę zauważyć, że wydatki na ochronę zdrowia w Polsce są bardzo niskie. Jeżeli spojrzymy na finansowanie przypadające na jednego obywatela w Polsce w stosunku do średniej europejskiej, to jesteśmy mniej więcej w połowie, a w stosunku do Niemiec w jednej trzeciej. My wszyscy (lekarze, media, politycy) mówimy pacjentom: ?Będziemy was leczyli jak najlepiej?. Nie jest to prawdą, bo nie możemy tego zrobić, nie mamy na to środków. Jakość ma swoją cenę.
Trzeba zapytać epidemiologów, onkologów, ekonomistów ochrony zdrowia: na ile nas stać na to, żeby walczyć z rakiem. Może lepiej by było te pieniądze skierować na profilaktykę? Czy nasze społeczeństwo, które domaga się leków na terapię chorób nowotworowych, korzysta z badań profilaktycznych np. w kierunku raka szyjki macicy, raka piersi, okrężnicy? Polska wydaje bardzo duże pieniądze na badania profilaktyczne przesiewowe w tych nowotworach, w których są propozycje wczesnego leczenia. Dlaczego tak rzadko korzystamy z tych programów? Być może, gdyby więcej środków przeznaczyć na świadomą edukację, byłoby to skuteczniejsze?
Musimy mieć narzędzia przekonujące potencjalnych pacjentów do profilaktyki. Płatnik wie, że ma tylko pewną ograniczoną ilość pieniędzy na zdrowie populacyjne społeczeństwa. Musi coś wybrać: czy profilaktyka jest ważniejsza, czy leczenie nieuleczalnych chorób.
Wszystko zależy od punktu widzenia. Chory powie, że ważniejsze są leki.
Tak, tylko chory patrzy tak, jak go ukształtujemy. Jeżeli chorego przekonamy, że medycyna wszystko może, to będzie domagał się od medycyny cudu. A przecież my robimy wszystko, by przekonać pacjenta, że możemy wszystko. A to nieprawda. Nie wszystko możemy, każde życie kończy się śmiercią. Jeżeli mamy środek na raka, ogłośmy to. Ale nie mamy takiego leku.
Panie Profesorze, gdyby miał Pan określić priorytety, jeśli chodzi o choroby układu oddechowego, to jakie by Pan wskazał?
Profilaktyka. Profilaktyka jest najważniejszym elementem prewencji chorób układu oddechowego. Choroby układu oddechowego mają dwie najważniejsze przyczyny. Po pierwsze rodzimy się z gorszymi płucami, po drugie nie dbamy o nie. To, że rodzimy się z gorszymi płucami, jest spowodowane wcześniactwem, paleniem papierosów przez kobiety w ciąży, piciem alkoholu przez kobiety w ciąży. Udowodniono, że przez to dziecko rodzi się z gorszymi płucami: są mniejsze, mniej dojrzałe.
Kolejna rzecz: zbyt wiele porodów odbywa się przez cięcie cesarskie. Dziecko, przechodząc przez kanał rodny matki, kolonizuje się bakteriami od matki, które są dla niego dobre i będą broniły odporności. Jeśli jednak rodzi się przez cięcie cesarskie, to od razu styka się ze środowiskiem niekorzystnych bakterii szpitalnych. Będzie miało mniejszą odporność na infekcje, częściej chorowało, musiało być częściej w szpitalu z powodu chorób płuc. I być może z tego powodu będzie miało krótsze życie. Zwłaszcza jeśli zacznie potem palić papierosy.
Dla zdrowych płuc konieczna jest zdrowa ciąża, poród naturalny, unikanie toksyn z dymu tytoniowego, zwłaszcza w młodym wieku.
Rozmawiała Katarzyna Pinkosz