Znajomi z USA poprosili mnie, abym pokazał ich synowi, który przyjeżdża na XXI Sympozjum Diabetologiczne, choć kawałek Warszawy.
Jestem pierwszy raz w Polsce. Chciałbym zrobić trochę foto dla rodziców. Co to za kościół? – spytał pięknie po polsku Amerykanin, dr Adam. – Św. Aleksandra. Tu święciliśmy sztandar Polskiego Towarzystwa Lekarskiego – PTL, tu odbyła się msza w intencji słynnego urologa prof. Stefana Wesołowskiego. Gdy spytałem, czy podwieźć go do Klubu Lekarza, odparł: „Kolego, ja kończę dopiero 100 lat”. Obok jest Instytut Głuchoniemych utworzony w 1817 r. z inicjatywy ks. Jakuba Falkowskiego. Wychowankowie walczyli w Powstaniu Warszawskim w 1007 plutonie AK. Idziemy dalej…
To jest Trakt Królewski z Placu Zamkowego do Wilanowa. Witają nas Aleje Ujazdowskie. A to dom „Pod Gigantami”. Zabytkowa kamienica zbudowana przed stu laty przez zasłużoną dla Warszawy rodzinę Strzałeckich. Tu przez 45 lat był Klub Lekarza i twoi rodzice bywali tu często, na koncertach Teatrzyku Piosenki Lekarzy Eskulap, który dał tu blisko 1000 koncertów. W Ameryce też i to kilkakrotnie – dodałem. – Obok pod nr. 22 jest Zarząd Główny PTL. To tu czterdziestu lekarzy w Kapitule Medalu Gloria Medicinae przyznaje to najwyższe odznaczenie dziesięciu lekarzom rocznie, którzy są prawdziwą „Chwałą medycyny”. Jest to odznaczenie niezwykłe, bo przyznawane przez lekarzy – lekarzom. Ostatnio otrzymał ten medal prof. Marek Rudnicki z Chicago, który organizował w Polsce III Światowy Kongres Polonii Medycznej1).
Trzeba dodać, że właśnie w Warszawie w 1773 roku Komisja Edukacji Narodowej zaproponowała reformę studiów lekarskich, a 7 lat później, bo w 1800 roku powstało Towarzystwo Warszawskie Przyjaciół Nauk z dużym Wydziałem Nauki Lekarskiej. W ogóle początek XIX wieku był znakomity dla warszawskiej medycyny. W 1809 roku Józef Celiński założył w Warszawie pracownię apteczną, którą można uznać za pierwszy w Polsce instytut farmaceutyczny. Dzisiaj działa taki na ulicy Fleminga, na Żoliborzu. W tym samym roku Stanisław Staszic założył Wydział Akademicko-Lekarski, który potem został przekształcony w Wydział Lekarski UW. W 1820 roku powstało Towarzystwo Lekarskie Warszawskie. Teraz mamy w Warszawie ponad 10 instytutów… Centrum Onkologii, czyli Instytut Marii Skłodowskiej-Curie, dawny Instytut Radowy. W tym roku minęła 85. rocznica otwarcia Instytutu, a słynna rodaczka podarowała tej placówce gram radu. Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, Hematologii i Transfuzjologii… Następnie Instytut Kardiologii, Instytut Leków, Matki i Dziecka, Psychiatrii i Neurologii, Reumatologii, Żywności i Żywienia…
– Towarzystw lekarskich też chyba tu dużo – zauważył dr Adam.
– Ponad 70 lekarskich towarzystw naukowych. Dokładny ich wykaz można znaleźć w Kalendarzu Lekarza Praktyka, który co roku wydaje Polskie Towarzystwo Lekarskie.
– A czasopisma? Za PRL mieliście z tym kłopot, rodzice wysyłali wam czasopisma medyczne.
– Najstarszy jest „Przegląd Lekarski”, który ukazuje się od 1862 roku, „Wiadomości Lekarskie” od 1928 r., a zamiast Polskiego Tygodnika Lekarskiego” obecnie wydajemy „Polski Merkuriusz Lekarski”.
– Po lewej stronie są widoczne dwa ocalałe pawilony dawnego Szpitala Ujazdowskiego. Tu w czasie wojny prof. Edward Loth nauczał medycyny, tu leczono rannych ludzi podziemia. Niedawno spotkanie Sekcji Historii Medycyny prowadzi dr Jan Gliński. Dyplom lekarza uzyskał jeszcze w 1939 roku. Jest autorem książki „Słownik biograficzny lekarzy i farmaceutów ofiar II Wojny Światowej”. W grudniu 2017 r. skończy 102 lata i ku naszej radości jest w znakomitej formie. Na pawilonie chirurgicznym widoczna jest jedyna w kraju tablica poświęcona lekarzom, którzy zginęli w czasie II wojny światowej. Z 12 000 lekarzy, wojnę przetrwało zaledwie 6 000. Połowa zginęła na frontach, w obozach, łagrach, Katyniu. Każdego 1 września PTL oddaje tu hołd tym, co odeszli. Jedną z najpiękniejszych kart warszawskiej medycyny jest udział stołecznych lekarzy w Powstaniu Warszawskim. Z 1200 lekarzy, wszyscy wzięli w nim udział.
– To pomnik wielkiego Polaka…
– Wiem, to, Józef Piłsudski. On też studiował medycynę, ale przerwał, Ojczyzna wzywała – pochwalił się wiedzą Adam.
– Ten gmach to Państwowy Zakład Higieny. Tu od 1923 roku pracował Kazimierz Funk, który w 1911 roku odkrył witaminę B1. To on wymyślił nazwę „witamina”, używaną na całym świecie.
Tuż obok o wiele za ciasny stary budynek Głównej Biblioteki Lekarskiej założonej przez profesora Stanisława Konopkę. W głębi Instytut Hematologii. Jego dyrektorem był profesor Witold „Prus” Rudowski, w powstaniu żołnierz Batalionu „Parasol” i lekarz Szpitala Dzieciątka Jezus. To wybitny chirurg wsławiony leczeniem oparzeń, doktor honoris causa 7 uczelni i członek honorowy wielu zagranicznych towarzystw. W Instytucie pracowała też prof. Maria Kopeć. W czasie okupacji przez 3 lata była więźniem Pawiaka. W czasie powstania była lekarzem szpitala przy Złotej.
– To tutaj Ludwik Hirszfeld odkrył grupy krwi?
– Nie, on pracował wtedy z Emilem von Dungernem w Hanowerze i tam wspólnie ogłosili, że krew należy oznaczać według grup: A, B, AB i zero. Jechaliśmy powoli na południe, a ja – niby przewodnik – mówiłem, mówiłem, mówiłem…
– Chciałbym zobaczyć fotoplastykon. To taka maszyna, gdzie rodzice oglądali obce kraje, bo „Żelazna kurtyna” nie chciała ich wypuścić.
– Ale po drodze zobacz – to Dom Lekarza Seniora. Mieszka tu około stu naszych kolegów, którzy przez całe życie służyli innym, a na jesieni życia żyliby samotnie, gdyby nie ten dom. Przed wielu laty przybył do PTL świętej pamięci dr Kazimierz Fritz. Położył na biurku czarną teczkę, w której był milion złotych i oznajmił, że dar ten jest pierwszą cegiełką na budowę DLS. Społeczny Komitet Budowy DLS przez 15 lat dwoił się i troił, by znaleźć teren pod budowę, środki pieniężne i uzyskać tysiące zezwoleń. Tymczasem inflacja szalała. Gdy jedna cegła kosztowała początkowo złotówkę, po paru latach już 1000 zł… Jednym słowem – realizacja idei doktora Fritza oddalała się z każdym rokiem. Na początku 1992 roku zauważyłem, że w Domu Weterana Ruchu Rewolucyjnego przy ul. Wołoskiej 139 mieszka niewielu sędziwych rewolucjonistów pamiętających Lenina i Nadieżdę Krupską. Gdy spytałem ówczesnego ministra zdrowia, Kawalera Medalu „Gloria Medicinae” – oby żył wiecznie! – dra Mariana Miśkiewicza, czy nie można by tego domu przekształcić na DLS – odparł: – Ależ ten dom nie należy do ministerstwa zdrowia, lecz do Komitetu Centralnego „jedynej słusznej partii”. Wtedy powiedziałem: – Panie ministrze, ta partia już nie istnieje. Na to minister: – Racja, sprawdzę ten dom. I tak na dzień przed moimi imieninami otrzymałem najpiękniejszy prezent: klucze od Domu Lekarza Seniora. Dziś jest ostoją dla wielu samotnych konsyliarzy.
– I have to take a picture – zapomniał się po angielsku dr Adam. – Zrobię rodzicom fotoplastykon – dodał po polsku.
1) „Medal jest symbolem wdzięczności dla tych, których życie, czyny i dzieła przepojone są pragnieniem pomocy ludziom i ulżenia ich cierpieniom. Dla tych, których osiągnięcia w służbie człowiekowi stwarzają lepszy świat dla całej ludzkości”…