DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Leki z apteki

 

Najnowsze informacje o XXI Gali Nagród Złoty OTIS
blank

Zawsze twierdziłem, że bez leku nie istnieje medycyna, a w słowie ?lekarz? połowę stanowi wyraz ?lek?.

Po przeczytaniu wszystkich, książek J. Verne?a już nie chciałem być sprzedawcą lodów. Zapragnąłem być lekarzem? okrętowym, a w portach będę koncertował (biegle już grałem etiudy Czernego), a z każdej podróży powstanie powieść. Mając 16 lat postanowiłem studiować medycynę i wierzyłem, że otrzymam Nagrodę Nobla. Była jeszcze druga fascynacja ? apteka. W Kleczewie, gdzie ojciec praktykował przy aprobującym wrzasku ludzi pozbawianych zębów, całe dni spędzałem w aptece. Był to zaczarowany świat słoików, szuflad z dziwnymi napisami i egzotycznych zapachów. ? Pięknie pachnie, prawda, panie Jurku? ? spytał mnie mgr Kosztulski. ? To oleum aurantii, z pomarańczy. Pękałem z dumy. Miałem dopiero 14 lat, a powiedział ?panie?.

Klimat tej apteki tkwił we mnie już zawsze. Spotykałem osoby ważne w świecie farmacji jak prof. Kazimierz Głowniak z Lublina, prof. Roman Kaliszan z Gdańska, Irena Rej z Izby Gospodarczej, czy ?dziedzic Klęki? ? Jerzy Jambor. Miłe było, że dyrektor Izby Aptekarskiej Waldemar Firek, zapraszał mnie nie tylko na koncerty noworoczne, ale też do Krynicy z wykładami dla aptekarzy. Zawsze twierdziłem, że bez leku nie istnieje medycyna, a w słowie ?lekarz? połowę stanowi wyraz ?lek?. Przed wiekami lekarz sam przyrządzał leki. Pragnąc zbliżenia między lekarzami i aptekarzami, organizowałem w Klubie Lekarza PTL w Warszawie ?Wieczory z alembikiem?. Alembik była to kolba do destylacji znana już w czasach greckich, a alembikówkę popijano w średniowieczu.

Będąc prezesem PTL przyczyniłem się do powstania ?Sekcji fitoterapii?, a farmacja odwzajemnia mi moją sympatię i pewnego dnia uhonorowano mnie tytułem Amasadora polskiej farmacji, zaś na uroczystej Gali PTL w Zamku Królewskim w Warszawie w 2013 r. otrzymałem piękny łańcuch ? ?Europejski laur farmacji?.

Mój nierozerwalny i ?nierozwiązły? związek z farmacją sprawił, że w aptekach pojawiło się moje dziecko ?ekovit?. Po katastrofie w Czarnobylu te tabletki z antyoksydantami były rozchwytywane przez sąsiadów zza Buga. Teraz, w wieku dojrzałym, przypominam sobie słoje i moździerze w kleczewskiej aptece, i rozmyślam jak wielki postęp obserwujemy wdrażając do leczenia nowe leki w onkologii, hematologii, kardiologii, ftyzjatrii, czy hepatologii? Jeszcze wczoraj wirus hepatitis C był nie do pokonania, a dziś mamy leki, które go wypędzają w blisko 100 proc. Każdego dnia powstają leki, o których nie śnili w starożytnej Grecji ?rizotomowie?, zajmujący się zbieraniem ziół leczniczych, ani ?farmakopole? przyrządzający leki.

O lekach obecnie dostępnych nie mógł marzyć ani pracownik składu ziół, czyli ?apotheke?, ani Galen, ani pewien chłopiec, który tak niedawno wciśnięty między retorty i kolby chłonął zaczarowaną aptekę.

Dzisiaj, ten chłopiec ? ?stypendysta ZUS? ? ma część tej niezwykłej apteki, z której wciąż zaleca najtańszy lek ? ?życzliwość dla drugiego człowieka?. Natomiast dla chorych, którzy wciąż czekają aż ktoś wynajdzie ten oczekiwany lek na ich chorobę, zaleca lek podawany przez ucho, którego nie może zabraknąć, a który nazywa się ?nadzieja?.

blank
Jerzy Woy-Wojciechowski
Jerzy Woy-Wojciechowski
prof. dr hab. med.

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

Zaprenumeruj bezpłatnie ŚWIAT LEKARZA 3D