Medialnie najważniejsze wydawały się w ubiegłym tygodniu informacje o epidemii koronawirusa, jednak wydarzeniem ostatniego czasu jest pierwszy polski Cancer Plan, czyli Narodowa Strategia Onkologiczna. Szkoda, że media poświęciły mu tak mało uwagi. Czy zmieni sytuację w polskiej onkologii?
Niedawno prof. Cezary Szczylik w jednym z wywiadów porównał stan polskiej onkologii do Trzeciego Świata. Zwrócił uwagę na niedobór kadr, który powoduje, że onkolog przyjmuje codziennie nawet 30-40 pacjentów, mając na każdego zaledwie kilka minut, a także na brak wielu leków dostępnych w innych krajach UE.
Ocena ostra, zważając na to, że w polskiej onkologii ostatnio sporo się dzieje. Po pierwsze, w ostatnich latach wiele nowych leków znalazło się w refundacji. Daleko nam jeszcze do sytuacji, by pacjent był leczony tak, jak to wskazują zalecenia towarzystw onkologicznych, jednak to nie Trzeci Świat, a w niektórych nowotworach – przyzwoita europejska średnia. Druga ważna zmiana to pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej na razie prowadzony w 4 województwach. Już wiele zmienił; w szpitalach, które go wprowadziły skróciły się kolejki do diagnostyki i leczenia, choć nawet prof. Adam Maciejczyk, szef Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, nie wie, jak to się stało. Co najważniejsze, pacjenci czują się lepiej zaopiekowani. Wielka w tym zasługa koordynatorów, którzy umawiają na diagnostykę i leczenie. Łyżką dziegciu jest to, że szpitale, które weszły do KSO i leczą bardzo dobrze, na części procedur tracą finansowo, z powodu niskich wycen. Ale to ma się zmienić.
Polski Cancer Plan, czyli strategia na 10 lat, jest ostrożny i dość wyważony. Uznano, że lepiej zapisać w nim to, co realne do osiągnięcia. Całą strategię podzielono na kilka obszarów. W zakresie profilaktyki to nie tylko edukacja i wprowadzenie lekcji o zdrowiu do szkół, wyższej akcyzy na alkohol i papierosy, podatku cukrowego, ale też szczepionek przeciw wirusowi HPV. Do 2028 roku ma zostać zaszczepionych przeciw HPV co najmniej 60 proc. dziewcząt i chłopców (szczepienia byłyby refundowane, ale nieobowiązkowe). Nowotwory mają być wcześniej diagnozowane, dzięki temu, że więcej osób będzie korzystać z badań przesiewowych. Namawiać do badań mają m.in. lekarze POZ i lekarze medycyny pracy. Planuje się też nowe rodzaje badań – na krew utajoną w kale (rak jelita grubego), tomografię komputerową płuc (rak płuca). 0 10 proc. więcej ma być lekarzy onkologów, chirurgów onkologicznych, patomorfologów. Poprawić się ma jakość kształcenia onkologicznego na studiach medycznych i kształcenia podyplomowego. Więcej nowoczesnych leków ma się znaleźć w refundacji. Dzięki większej liczbie badań klinicznych, ci pacjenci, dla których nie będzie już zarejestrowanych opcji leczenia, będą mieli szansę skorzystać z leków w ramach badań klinicznych.
Lista życzeń czy realne możliwości do osiągnięcia?
Strategia już spotkała się z krytyką niektórych środowisk (zbyt mało, zbyt wolno, kolejny papierowy dokument), jednak większość jest (umiarkowanymi) optymistami. Dobrze, że została przyjęta przez rząd – i że za jej realizację nie będzie odpowiadał tylko minister zdrowia. To budzi nadzieję, że nie pozostanie tylko na papierze. Mierniki, cele – to wszystko można korygować. Cieszy też projekt nowego Portalu Onkologicznego dla pacjentów, gdzie znajdą się wszystkie informacje dotyczące opcji leczenia. Jeśli taki portal powstanie, będzie nieocenionym wsparciem dla pacjentów i ich rodzin, którzy dziś takich informacji muszą szukać w Internecie. I często nie znajdują. Dobrze więc, że onkologia ma swój plan.