Kiedyś mieliśmy Dzień Dziecka, Dzień Kobiet, Dzień Ojca, rozmaite Dni związane z konkretnymi zawodami czy chorobami. Potem doszedł Dzień Babci i Dzień Dziadka, i jeszcze parę innych. Dziś właściwie nie ma takiej daty w kalendarzu, żeby nie znalazł się w niej jakiś szczególny Dzień, określany, jakżeby inaczej, jako Międzynarodowy czy Ogólnoświatowy.
Wśród nich wiele tak nietypowych, że można się zastanawiać, kto, w jakich okolicznościach, w jakim stanie umysłu mógł wpaść na taki pomysł. No bo Dzień Teściowej nie dziwi, ba, można nawet przyklasnąć, podobnie jak Dzień Niedźwiedzia Grizzly czy Metalowca? Ale Dzień Marchewki, Szpinaku (a dlaczego nie Kalafiora czy Bakłażana, zwłaszcza że bakłażan jest znany również jako ?gruszka miłości?), Dzień Muffinka, Dzień Chwastów? A Dzień Budyniu?
Do tej, coraz bogatszej kolekcji dni szczególnych doszedł jeszcze jeden, a mianowicie ? Międzynarodowy Dzień Żelka, obchodzony 28.marca. W uzasadnieniu czytamy: ?Te drobne łakocie są zawsze pod ręką, to błyskawiczny sposób na poprawę nastroju, są sposobem na wyrażenie naszych emocji i pokazanie innym, że o nich pamiętamy. Chętnie dajemy je jako dodatek do większych prezentów. To idealny sposób, by zafundować sobie chwilę relaksu i sięgnąć po żelki?.
Hm? Przyznam, że nigdy nie brałam pod uwagę tego, że sięgając po żelki wyrażam swoje emocje i nigdy nie dodawałam ich do prezentów. Ale może ja po prostu mam taki, a ktoś inny ? inny gust. A o gustach się nie dyskutuje.
Zastanawia mnie jednak, choć raczej niepokoi, że mamy obchodzić (czytaj: świętować?) dzień czegoś, co nie jest zdrowe. Żelki składają się głównie z cukru glukozowego, żelatyny i dodatków ? barwników, konserwantów, aromatów, substancji glazurujących, a nawet oleju palmowego. Co prawda są wersje, mające być zdrowszymi (bo niekoniecznie takim są), np. vegan-żelki, w których zamiast żelatyny jest agar, żelki z dodatkiem witamin (syntetycznych) czy soków owocowych. Jednak ich bazą jest zawsze cukier. Bez przesady można powiedzieć, że żelki to bomba cukrowa. Tym bardziej, że zjada się od razu ich całą garść albo i całe opakowanie, gdyż nieprawdopodobnie wciągają. Są kolorowe, błyszczące, mają ciekawe kształty, głównie zwierzątek, dobrze smakują i trudno się od nich oderwać.
Niektórzy producenci przekonują, że mają właściwości zdrowotne, a to dzięki zawartości witamin (nieważne, że syntetyczne, że tyle ich, co kot napłakał) czy naturalnym sokom (nawet, jeśli naturalne, to w ilościach homeopatycznych). Jeśli do tego dodać przyciągające wzrok opakowania, trudno się dziwić, że nie tylko oczy, ale i ręce się do nich rwą.
Tylko, czy warto, czy trzeba podawać je dzieciom, które należą do najszybciej przybierających na wadze w Europie? Kilka żelek co jakiś czas z pewnością nie zaszkodzi, chyba że ktoś jest uczulony na któryś z barwników klub dodanych konserwantów. Ale na ?małą energetyczną przekąskę czy sposób na relaks lepiej wybrać coś innego.
A ja, dokładając do bogatej palety dni szczególnych, chciałabym zaproponować Dzień Świra. Oczywiście międzynarodowy. No, chyba, że taki już jest, a je o tym nie wiem.