DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Prof. Tadeusz Pieńkowski: Ośrodki leczenia raka piersi pozostają głównie na papierze

 

Najnowsze informacje o XXI Gali Nagród Złoty OTIS
blank

Ośrodki diagnostyki i leczenia raka piersi powinny podlegać systemowi akredytacji. Należy utworzyć krajowy rejestr raka piersi, który będzie ogólnie dostępny i aktualizowany każdego roku. W  systemie opieki nad kobietami większą rolę powinny odgrywać pielęgniarki. Refundowanie nowych technologii powinno być szybsze, a personel medyczny mieć obowiązkowe, cykliczne szkolenia z komunikacji. Konieczna jest też zmiana systemu rozliczeń ? mówi prof. Tadeusz Pieńkowski, kierownik Kliniki Onkologii i Chorób Piersi CMKP, zastępca kierownika Oddziału Radioterapii i Onkologii CSK MSWiA, prezes Polskiego Towarzystwa do Badań nad Rakiem Piersi.

Jak wygląda leczenie raka piersi w Polsce? Od kilku lat współczynniki zachorowalności na raka piersi rosły; rosły też współczynniki zgonów, i to nas odróżniało od innych krajów Europy. A jak jest dziś?

Ten trend nadal się utrzymuje: nadal w Polsce nie tylko rosną współczynniki zapadalności na  raka piersi, ale także współczynniki umieralności. Natomiast w innych krajach Unii Europejskiej rosną współczynniki zapadalności, ale stale spadają współczynniki umieralności po rozpoznaniu raka piersi. Dzięki temu jest coraz więcej kobiet, które żyją po rozpoznaniu raka piersi. Świadczy to o dobrej jakości i wydolności systemu opieki zdrowotnej.

U Polek zbyt często rak piersi rozpoznawany jest w wysokim stopniu zaawansowania?

Jestem o lata świetlne od twierdzenia, że Polki są winne opóźnieniu w ustaleniu rozpoznania. Gdy rozmawia się z chorymi, to okazuje się, że ich diagnostyka trwała miesiącami, zamiast maksymalnie trzy-cztery tygodnie. Główny problem stanowi to, że nasz system ochrony zdrowia jest niewydolny. Przyczyny są złożone: za mała liczba lekarzy, brak dostępu do nowoczesnych technologii, sposób rozliczania przez NFZ: to wszystko powoduje, że  diagnostyka trwa tak strasznie długo. Czy Polki są temu winne? Nawet gdy chcą wykonać szybko niektóre badania, w wielu przypadkach nie jest to możliwe. Głównym problemem jest zła organizacja systemu ochrony zdrowia. Należałoby przede wszystkim odbudować system badań przesiewowych, który został zdewastowany i de facto nie funkcjonuje, i zapewnić diagnozowanie oraz leczenie raka piersi w wyspecjalizowanych klinikach (Breast Cancer Units).

W 2019 r. rozporządzeniem ministra zdrowia powołano ośrodki diagnostyki i leczenia raka piersi. Jak one dziś funkcjonują?

Moim zdaniem ten system jest źle skonstruowany. Powołano dwa rodzaje takich ośrodków, co jest ewenementem w skali światowej. Wprowadzono trudne do  spełnienia wymagania administracyjne, niewymieniane w międzynarodowych rekomendacjach. Wprowadzony sposób rozliczeń nie jest motywujący.

Takie ośrodki powinny podlegać systemowi akredytacji. Należy utworzyć krajowy rejestr raka piersi, który będzie ogólnie dostępny i aktualizowany każdego roku. W  systemie opieki nad kobietami większą rolę powinny odgrywać pielęgniarki. Należy w dużo większym stopniu zaangażować je w działania związane z promocją zdrowia, organizacją skriningu. System świadczeń socjalnych bardziej powinien umożliwiać łączenie pracy z takimi świadczeniami. Refundowanie nowych technologii powinno być szybsze, a personel medyczny mieć obowiązkowe, cykliczne szkolenia z komunikacji.

Konieczna jest też zmiana systemu rozliczeń ? NFZ powinien płacić nie za wykonanie poszczególnych procedur, ale za etapy diagnostyki i leczenia.

W jaki sposób w takim razie należy zorganizować funkcjonowanie ośrodków leczenia raka piersi (BCU)?

W Polsce dziś działa kilka ośrodków, które zostały akredytowane przez Międzynarodowe Towarzystwo Senologiczne (SIS ? Senologic International Society) i Polskie Towarzystwo Badań nad Rakiem Piersi. Działają one w Szczecinie, Kielcach, Krakowie, Warszawie, Opolu, Gdyni, Gdańsku, Wrocławiu, a kilka innych czeka na tę akredytację. Proces udzielania akredytacji uległ spowolnieniu z powodu pandemii. Celem działania ośrodków leczenia raka piersi jest zapewnienie wszystkim kobietom (i nielicznym mężczyznom) dostępu do leczenia zgodnego z aktualną wiedzą medyczną. W takich ośrodkach decyzje zapadają kolegialnie, podczas wielodyscyplinarnego konsylium, przy udziale chorych. Międzynarodowe akredytacje są wydawane na 5 lat, potem ośrodek musi ponownie starać się o akredytację. Ten system jest oparty na ocenach merytorycznych i niestety nie ma wiele wspólnego z ośrodkami leczenia raka piersi, które są finansowane dziś przez NFZ.

System ośrodków powołanych przez NFZ został zupełnie inaczej skonstruowany. Wprowadzono wiele różnych wymogów administracyjnych, które nie mają nic wspólnego z  wymogami merytorycznymi. Dlatego BCU w Polsce istnieją, ale głównie na papierze, nie działają tak, jak powinny.

Jak pandemia COVID-19 wpłynęła na funkcjonowanie opieki nad kobietami chorymi na raka piersi?

Ucierpiała zarówno diagnostyka, jaki     leczenie. Ośrodki badań przesiewowych zostały na pewien czas zamknięte. Jeśli chodzi o leczenie, to ministerstwo twierdzi, że  onkologia była ?otoczona płaszczem ochronnym?, jednak ten płaszcz był dziurawy. Część lekarzy zostało oddelegowanych na oddziały przeznaczone do leczenia chorych na COVID-19. Szczególnie wielu anestezjologów zostało tam przeniesionych, dlatego nastąpiło zmniejszenie liczby wykonywanych operacji. Utrudniony był dostęp pacjentów onkologicznych do wielu oddziałów, które zostały przeznaczone do leczenia chorych na COVID-19. Zmniejszyła się możliwość leczenia chirurgicznego, stanowiącego podstawę leczenia większości nowotworów. Należy pamiętać, że duża część takich operacji wykonywana jest poza ośrodkami onkologicznymi.

Na pewno pandemia odbiła się negatywnie na onkologii, w tym na leczeniu pacjentek z rakiem piersi. Prawdziwy bilans będziemy mogli ocenić dopiero za 2-3 lata. Pandemia to jednak sytuacja wyjątkowa, nikt nie wiedział, jak postępować. System opieki nad chorymi z chorobami przewlekłymi, jakimi są nowotwory, powinien funkcjonować stabilnie, niezależnie od pandemii. Kraje, które odniosły sukces w  zwalczaniu nowotworów, mają od lat niezmienne narodowe programy onkologiczne, a instytucja zarządzająca onkologią podlega albo parlamentowi, albo premierowi. Jest to bardzo ważne, ponieważ gdy np. mówi się o profilaktyce onkologicznej, to trzeba myśleć o polityce dotyczącej sprzedaży alkoholu, papierosów, promowaniu określonego stylu życia. Decyzje związane z polityką fiskalną czy edukacją nie leżą w  gestii ministra zdrowia. Ogromnym wyzwaniem jest dziś zapewnienie stabilności leczenia, żeby pacjenci mieli zaufanie do systemu ochrony zdrowia i łatwość dostępu do niego.

Rozmawiała: Katarzyna Pinkosz

blank
Katarzyna Pinkosz
Katarzyna Pinkosz
Dziennikarka medyczna, z-ca redaktora naczelnego Świat Lekarza, redaktor naczelna swiatlekarza.pl i redaktor prowadząca Świat Lekarza 3D, laureatka dziennikarskich nagród i wyróżnień, m.in. Kryształowe Pióro, Sukces Roku w Medycynie, Dziennikarz Medyczny Roku, Złoty Otis. Autorka książek, m.in. "Wybudzenia. Polskie historie", "O dwóch takich. Teraz Andy", "Zdrowe dziecko? Naturalnie!", współautorka książki "Pół wieku polskiej diabetologii. Rozmowy z Mistrzami", "Covidowe twarze szpiczaka", "Jak Motyl. Odczarować mity".

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

Zaprenumeruj bezpłatnie ŚWIAT LEKARZA 3D