To, że nie udało się wygasić epidemii, jest spowodowane słabością naszych służb sanitarnych. Sanepid nie jest przygotowany do takich wyzwań jak epidemia – mówi prof. Tadeusz Zielonka, pulmonolog
Dlaczego więcej przypadków COVID-19 jest w południowej Polsce niż w północnej?
Duża liczba zakażeń COVID pokrywa się z regionami o wysokim zanieczyszczeniu powietrza. Zauważyli to najpierw Amerykanie, a potem Włosi: na południu Włoch, gdzie zanieczyszczenie jest niewielkie, zachorowań było mało. Za to na północy, w okolicach Mediolanu, chorych było bardzo dużo.
W Polsce najwięcej wszystkich infekcji jest w sezonie grzewczym. A przecież bakterie i wirusy nie lubią zimy. W okresie zimowym chorujemy częściej nie dlatego, że bakterie czy wirusy są silniejsze, tylko dlatego, że nasza ochrona jest słabsza. Powodem jest właśnie większe zanieczyszczenie powietrza. Tlenek azotu, drobne pyły zawieszone uszkadzają nabłonek dróg oddechowych, otwierają wrota infekcjom.Proszę zwrócić uwagę, co się stało, gdy był szczyt zachorowań: cały świat zrobił lockdown. Spowodowało to gwałtowny spadek zanieczyszczeń powietrza, a to z kolei odwróciło trend zachorowań. Ta sprawa nie dotyczy tylko COVID, ale wszystkich infekcji.
Spadek zachorowań nie został spowodowany po prostu lockdownem?
Dzięki niemu zmniejszyły się kontakty, więc było mniejsze ryzyko zakażenia. Jednak w Europie w okresie lockdownu średnio spadła o 40 proc. emisja związków azotu, które głównie pochodzą ze spalin samochodowych (w Hiszpanii i Portugalii o ponad 50 proc.). O 12 proc. spadła emisja pyłów zawieszonych (w Polsce o 17 proc.) I dlatego doszło do niesamowitej sytuacji: mieliśmy epidemię, w trakcie której spadła śmiertelność!
Faktycznie w kwietniu 2020 w Polsce zmarło kilka tysięcy osób mniej niż w kwietniu 2019 r. Powodem nie było to, że rzadziej się spotykaliśmy, przez co było mniej zachorowań na grypę i inne choroby zakaźne oraz mniej wypadków komunikacyjnych?
To obiegowe opinie, mało mające wspólnego z prawdą. Z powodu wypadków komunikacyjnych w Polsce rocznie umiera ok. 4 tys. osób. A tylko w kwietniu 2020 w Polsce zmarło o 4 tys. mniej osób niż w 2019 roku! Nie uświadamiamy sobie, w jak brudnym żyjemy środowisku i jak to się odbija na naszym zdrowiu. W tym okresie kilkaset osób zmarło z powodu COVID, a mimo to całkowity bilans to o ok. 4 tys. zgonów mniej! A tak naprawdę jeszcze więcej, bo przecież zmarły też osoby, które miały utrudniony dostęp do służby zdrowia z powodu COVID. Gdybyśmy mieli tak czyste powietrze jak w czasie lockdownu, to rocznie w Polsce umierałoby o 40-50 tys. mniej Polaków!
Może to jednak efekt czystszego powietrza tylko tego, że siedzieliśmy w domu, nie było grypy, przeziębień?
Infekcje to jest margines, jeśli chodzi o przyczyny zgonów, nie są nawet w pierwszej dziesiątce. Na COVID w Polsce zmarło do dziś ok. 1800 osób, a z powodu chorób serca rocznie umiera 150 tys. osób, nowotworów – 100 tys. osób. Wszystkie te choroby zależą też od zanieczyszczeń powietrza. Efekty lockdownu są ogromne, jeśli chodzi o zdrowie. Spadła liczba zawałów serca, udarów mózgu.
W Polsce również zanieczyszczeniami powietrza można tłumaczyć fakt, że zachorowań jest więcej na Śląsku niż np. na wschodzie Polski?
Oczywiście, Śląsk i Małopolska to najbardziej zanieczyszczone regiony. Mało zachorowań jest np. w województwie warmińsko-mazurskim, podlaskim, na Pomorzu, gdzie jest czyste powietrze.
Jako specjalista chorób płuc widzi pan silną zależność między poziomem zanieczyszczenia powietrza a astmą, POCHP, rakiem płuca?
Oczywiście. W czasie lockdownu chorzy przestali mieć zaostrzenia POCHP! Nie musieli stosować tak dużych dawek leków. Nie wyobraża sobie pani, jak bardzo poprawił się stan chorych na choroby płuc dzięki COVID-owi!Z powodu zanieczyszczeń umiera rocznie 40-50 tys. Dużo więcej niż z powodu COVID.
Dlaczego w Polsce nie udaje się wygasić epidemii COVID-19 latem?
Większość krajów miała duży pik zachorowań, ponieważ późno zastosowały obostrzenia sanitarne. Polacy zastosowali je wcześnie i dość skrupulatnie ich przestrzegali. Natomiast to, że nie udało się wygasić epidemii, jest spowodowane przede wszystkim słabością naszych służb sanitarnych. Nie są przygotowane infrastrukturalnie do takich wyzwań jak epidemia. Na Tajwanie czy w Korei Południowej wygaszanie epidemii odbywało się inaczej. W przypadku każdego zakażonego sprawdzano, jakie osoby się z nim kontaktowały, wszystkie były poddawane kwarantannie. Monitorowano telefony komórkowe, by wiedzieć, z kim kontaktowały się osoby zakażone.
U nas to niemożliwe, od razu by mówiono o odbieraniu wolności.
To jest internetowe śledzenie kontaktów, a w Polsce naruszono znacznie więcej wolności w związku z epidemią. Proszę spróbować dostać się do domu pomocy społecznej, gdzie od kilku miesięcy są zamknięci starsi ludzie. Nie mają żadnego wsparcia, bo sanepid zabronił komukolwiek wchodzić. To jest naruszenie wolności. Lekarzy nie wpuszczano do DPS-u, gdy ktoś był chory. Nie pozwalano na udzielanie posługi duchowej umierającym, a przecież dla wielu osób to jest ważne.
Podobnie nie wpuszcza się rodzin do osób umierających z powodu COVID.
Umierały w samotności. Czy to nie jest odbieranie wolności?
Podobnie jak przypadek chorego, który nie może dostać w DPS pomocy lekarskiej, bo sanepid odmawia. Naruszenie praw i wolności w okresie COVID było znacznie większe niż wynikałoby z aktywnego poszukiwania kontaktów osób zakażonych.
Co należałoby pilnie zmienić, jeśli chodzi o walkę z epidemią?
Sanepid nie był przygotowany do udźwignięcia ciężaru walki z epidemią. Oczywiście, wykonywał olbrzymią pracę, jednak nie zawsze była ona taka, jak być powinna. Jaki sens miało zadawanie pytań w miesiąc od zamknięcia granic, czy ktoś był zagranicą? Sanepid powinien dysponować sprzętem informatycznym, znakomitymi kadrami. Nie chodzi o to, by wtedy, gdy ?ognisko? już jest, zamykać szpitale, zakłady pracy i wykonywać testy wszystkim, którzy chcą je mieć zrobione. Konieczne jest poszukiwanie źródeł zakażeń, a to przekraczało możliwości sanepidu.
Druga rzecz to brak jasnych zaleceń. Na świecie kontrolą zakażeń zajmują się medyczne elity, które tworzą też zalecenia postępowania: Centers for Disease Control and Prevention(CDC) w Stanach, European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC) w Europie. Czy nasz sanepid ma taki potencjał ekspercki? Czy ktoś poważnie traktował w Polsce sanepid jako twórcę wytycznych medycznych dotyczących profilaktyki, diagnostyki i leczenia COVID? Trzeba mieć przygotowane kadry na najwyższym profesorskim poziomie. Trumpowi doradza Anthony Fauci, jeden z najwybitniejszych ekspertów zajmujących się chorobami zakaźnymi. A w Polsce? To powinien być sztab ludzi, w takiej jednostce powinni być zatrudnieni najlepsi z najlepszych. Czy dużo było polskich zaleceń terapeutycznych, diagnostycznych?
Były zalecenia Polskiego Towarzystwa Lekarzy Chorób Zakaźnych, poszczególnych szpitali, potem też AOTMiT?
Jednak zalecenia towarzystw naukowych nie mają żadnej mocy prawnej, nie ma obowiązku ich przestrzegać.
Smog pewnie wróci, jak tylko zacznie się jesień. Co nas czeka jeśli chodzi o epidemię?
Już to powiedział minister zdrowia: spodziewa się nawrotu epidemii, ponieważ nie wygasiliśmy zakażeń. Jeśli nie będzie żadnych ograniczeń lockdownu, to przyjdzie jesień ze smogiem i znacząco wzrośnie liczba zachorowań.
Co zrobić, żeby temu zapobiec?
Działania sanepidu nie mogą być ciągle spóźnione. Powinniśmy opanować zakażenia, jeszcze przed jesienią.
Prof. Tadeusz M. Zielonka, specjalista chorób płuc i chorób wewnętrznych, pracuje w Katedrze i Zakładzie Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Rozmawiała: Katarzyna Pinkosz