Trzy Polki dziennie umierają na raka szyjki macicy. Taka wiadomość to szok: przecież są szczepionki, które chronią przed zachorowaniem ? więc problem powinien przestać istnieć… Albo przestanie istnieć za chwilę, jak tylko wyszczepimy wszystkie dziewczynki. Niestety, rzeczywistość wygląda gorzej: problem raka szyjki macicy wciąż istnieje. Bezpieczeństwo to mit. To prawda, że znamy winowajcę: praktycznie nie ma raka szyjki macicy bez infekcji wirusem HPV. Prawdą jest też, że szczepienia nie zlikwidują zagrożenia całkowicie: nie pomogą np. osobom już zakażonym i nigdy nie osiągną stu procent penetracji grupy ryzyka. Dlatego wciąż tak ważne jest działanie dwutorowe ? szczepmy, ale pamiętajmy o profilaktyce, czyli powszechnych badaniach przesiewowych u kobiet z grupy ryzyka i ich partnerów. Pamiętajmy, że infekcja wirusem wyprzedza o całe lata powstanie nowotworu. Tu nie jest potrzebna natychmiastowa interwencja, ale objęcie wszystkich zainfekowanych kontrolą raz do roku. Taka prewencja niweluje umieralność do zera! Możemy to zjawisko obserwować np. w Finlandii. Wystarczy więc robić testy na poziomie populacyjnym raz na 3 lata, a wykrytych zakażonych otoczyć opieką. Polki nie muszą umierać!
Polski test HR-HPV w czasie rzeczywistym analizuje wymaz z szyjki macicy pod kątem 15 onkogennych typów HPV, w jednej zamkniętej próbówce. Jest tani, kosztuje ok. 40 zł. Niską cenę zawdzięcza użyciu nowoczesnych sond molekularnych i wykorzystaniu technologii LNA (stosowane do tej pory testy na HPV kosztują 150-400 złotych, a szczepionka to koszt ponad 300 zł). Kobiety mogą ten test wykonać samodzielnie. Ale niezbędny jest też trzeci tor działania: edukacja. Dzięki niej można redukować liczebność grupy ryzyka. Dziś grupa ta jest bardzo liczna, właśnie z powodu niewiedzy.