To zadziwiające, choć może lepiej byłoby powiedzieć: niepokojące, że większość Polaków, bo ok. 80 proc., uważa nadwagę i otyłość za defekt kosmetyczny. Ot, coś, co oczywiście urody nie przydaje, ale z czym, jak człowiek się zaprze, można sobie poradzić.
Jakże często bez zbędnych ograniczeń dietetycznych, bez zmiany stylu życia, wystarczy sięgnąć po jakiś preparat na odchudzanie, których na rynku pełno? Że wśród nich są i takie bez wymaganych certyfikatów, niesprawdzone? Nieważne, byłe był szybki efekt.
Otóż nie ? i wie o tym dobrze pozostała, niestety tak mało liczna grupa naszych rodaków. Otyłość jest chorobą, przewlekłą, na dodatek taką, która, nie leczona, może prowadzić do śmierci. Ryzyko zgonu z BMI powyżej 40 wzrasta 3-krotnie. Choroba ta może bowiem prowadzić do innych groźnych schorzeń, takich jak nadciśnienie, cukrzyca, do zawałów i udarów mózgu. Przewiduje się, że do 2050r. z powodu otyłości długość życia skróci się o ok. 4 lata.
– Dlatego nie powinno się mówić, że ktoś jest otyły, ale że choruje na otyłość. I taki jest teraz trend ? podkreśla prof. Paweł Bogdański, kierownik Katedry Otyłości, Zaburzeń Metabolicznych i Dietetyki Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Takie podejście już sugeruje, że mamy do czynienia z chorobą, a nie defektem kosmetycznym. Zmiana stylu życia, jak najbardziej, to ważne, ale każda jego modyfikacja powinna odbywać się pod kontrolą lekarza.
Tymczasem liczby ?mówią same za siebie?: 3/5 Polaków ma nadwagę, a co 4-y choruje na otyłość. Nadwaga u dziecka w wieku do 18.ego roku życia wiąże się z 18-krotnym (!) zwiększeniem ryzyka wystąpienia otyłości w wieku dorosłym. Polskie dzieci należą do grupy najszybciej tyjących w Europie.
Badania, jakie niedawno zostały przeprowadzone w USA, pokazały, że otyłość jest rozpoznawana u pacjenta dopiero po ok. pięciu latach kontaktu ze służbą zdrowia. U nas takich badań nie przeprowadzano, ale, gdyby je wykonano, zapewne byłoby to dużo więcej niż pięć lat. A to tylko potwierdza, że otyłość nie jest traktowana jako choroba nawet przez lekarzy. Bo gdyby tak było, to od razu, widząc pacjenta w swoim gabinecie, postawiliby diagnozę: – Choruje pan/pani na otyłość , trzeba ją leczyć. I leczą inne schorzenia, zapominając o otyłości, która może wyleczy się sama, tak przy okazji.
Ci lekarze, którzy wiedzą, że jest to choroba i wiedzą, jak ją leczyć, są przekonani, że konieczne są zmiany systemowe. Takie, które zapewniałyby chorym na otyłość kompleks działań, prowadzących do skutecznego leczenia. Ale przede wszystkim należałoby zacząć od edukacji ? tak pacjentów, jak i lekarzy. Bo inaczej czeka w perspektywie krótsze życie. Nie otyli, ale ? chorujący na otyłość.
Bożena Stasiak