DOŁĄCZ DO SUBSKRYBENTÓW

NEWSLETTERA

Nie widzę chęci wdrożenia planu przez ministerstwo

Podziel się treścią:

 

Rozmowa z poseł Barbarą Czaplicką, przewodniczącą Parlamentarnego Zespołu ds. Chorób Rzadkich.

Co Zespołowi Parlamentarnemu udało się zrobić w tym roku, jeśli chodzi o choroby rzadkie?

Prawie na każdym posiedzeniu Sejmu są spotkania Parlamentarnego Zespołu ds. Chorób Rzadkich. Na pewno dzięki powołaniu zespołu zwiększyła się wśród parlamentarzystów świadomość tego, że choroby rzadkie stanowią problem. Mamy duże wsparcie ze strony organizacji pacjentów, ich inicjatywy często mobilizują nas do działania. Wydawało nam się, że nasz zespół ułatwi porozumienie między organizacjami pacjentów a Ministerstwem Zdrowia.

Gdyby był wdrożony Narodowy Plan dla Chorób Rzadkich, wielu problemów, jakie mamy dziś, już by nie było. Plan powstał dwa lata temu, został przekazany ministerstwu. Niestety, były inne priorytety ze względu na pakiet onkologiczny i kolejkowy. Narodowy Plan został odsunięty na dalszy plan. Z tego, co wiem, od powołania nowego szefa ministerialnego zespołu, nie było nawet spotkania ministerialnego zespołu.

Ogromnym wsparciem dla nas są eksperci z klinik, do których przyjmowani są chorzy na choroby rzadkie. Przedstawiają nam fakty dotyczące procesu leczenia także tych chorób, gdzie możliwości terapii rozbijają się o kryterium QALY, czyli próg opłacalności. Trzeba mieć na uwadze potrzebę egalitarnego traktowania chorób rzadkich. Niezbędne jest odmienne finansowe podejście do zagadnień efektywności kosztowej. Wskazane jest, aby Ministerstwo Zdrowia przy wydaniu ostatecznej decyzji refundacyjnej odstąpiło od uwzględniania kryterium wysokości progu uzyskania dodatkowego roku życia, określonego w art. 12 pkt. 13 ustawy refundacyjnej.

Zespół ds. chorób rzadkich kilka razy przekazywał ministerstwu swoje rekomendacje dotyczące leczenia chorób rzadkich…

W ostatnim roku zajęliśmy trzy stanowiska w sprawach chorób rzadkich: Niemanna-Picka (NPC), choroby Fabry?ego oraz zaawansowanej postaci choroby Parkinsona, gdzie nie tyle sama choroba, ile procedura związana z leczeniem zaawansowanej postaci choroby, jest zaliczana jako rzadka. Te stanowiska powinny być pomocne w wydaniu przez ministerstwo ostatecznej decyzji administracyjnej w sprawie refundacji tych terapii. Rekomendowaliśmy, by te terapie finansować. Niestety, nasze rekomendacje nie spotkały się z aprobatą ministerstwa.

Jaka była przyczyna takiego stanowiska ministerstwa?

Przede wszystkim ograniczenia ustawowe.

Ministerstwo twierdzi, że terapie są mało efektywne (np. NPC), mimo że eksperci nie mają wątpliwości co do skuteczności leczenia?

Eksperci, którzy uczestniczyli w pracach zespołu, byli za wdrożeniem do procesu refundacji tych trzech chorób, za utworzeniem programów lekowych.

Jeśli chodzi o chorobę Niemannna-Picka, to z tego, co wiem, już wygasł proces refundacyjny. Decyzja ministerstwa była odmowna.

Czyli pacjenci z Niemannem-Pickiem w najbliższym czasie nie mają żadnych szans na leki?

Z tego, co wiem, to nie. Jeśli chodzi o dwie pozostałe choroby, nadal toczą się rozmowy. Nam wszystkim bardzo by zależało na pozytywnej decyzji w stosunku do obydwu, zwłaszcza do zaawansowanej postaci choroby Parkinsona, bo tam inne leczenie nie przynosi poprawy. Jednak stanowisko ministerstwa w tej sprawie jak na razie było negatywne.

[notification type=”information” title=””]Katarzyna Pinkosz, Paweł Kruś:   Rok temu na łamach Świata Lekarza ? nr 1(31)2014 ? wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki mówił, że dzieje się bardzo dużo dla poprawy dostępu do leczenia pacjentów z chorobami rzadkim. Wywiadem Ministerstwo Zdrowia chwaliło się na swoich stronach internetowych. W tym roku wiceminister nie znalazł czasu na rozmowę: bo i nie ma się czym chwalić. Minister rok temu obiecywał wiele i stwarzał wrażenie, że w ministerstwie dużo się dzieje, jeśli chodzi o rzadkie choroby. Zapowiadał, że właśnie powstaje sieć ośrodków referencyjnych, toczą się prace zmierzające do implementowania Narodowego Planu dla Chorób Rzadkich do systemu ochrony zdrowia. Twierdził, że ?wkrótce będziemy w stanie podać do wiadomości publicznej, gdzie leczyć konkretną chorobę rzadką?, a ministerstwo ?nie zapomni o chorobach rzadkich?. Co przez ten rok się stało? Nie powstał ani jeden ośrodek referencyjny, o wprowadzeniu Narodowego Planu cisza. W ciągu roku nie zdołał się nawet zebrać ministerialny zespół ds. chorób rzadkich. Na międzynarodowych konferencjach Polskę pokazuje się jako czarną plamę: jedyny kraj w UE, który nie wprowadził Narodowego Planu i ma najniższy poziom refundacji chorób rzadkich. Tak ministerstwo pamięta o 2 mln osób z chorobami rzadkimi w Polsce.[/notification]

Jest jakieś światełko w tunelu, jeśli chodzi o inne choroby. Pan minister Igor Radziewicz-Winnicki zapewniał mnie, że obecnie dwie choroby są w procesie refundacyjnym: zakrzepowo-zatorowe nadciśnienie płucne i ziarniniakowatość z zapaleniem naczyń Wagenera. Leczenie przynosi znakomite efekty i może całkowicie zmienić życie tych chorych.

Narodowy Plan to jednak nie tylko programy lekowe, czy w innych kwestiach widać jakieś zmiany?

Problemów jest bardzo wiele ? o tym zresztą mówi Narodowy Plan. Jako zespół bardzo chcielibyśmy rozwiązać inne ważne kwestie. W niektórych chorobach, np. w mukowiscydozie, pacjenci muszą stosować środki, które nie są lekami, np. hipertoniczną sól fizjologiczną, kompleksy witaminowe. Miesięczny koszt dla pacjenta kupowania tego typu preparatów to nawet 1000 zł. Szukamy sposobu, by można było chorym pomóc, bo jak na razie nie ma możliwości refundacji tych środków.

Druga sprawa: chorób rzadkich przybywa, ich rejestr powinien być wciąż poszerzany, a tego rejestru wciąż nie ma. Kolejna kwestia: w pracach nad Narodowym Planem powinny uczestniczyć inne ministerstwa, np. edukacji, pracy i polityki społecznej, tymczasem wciąż nie ma wspólnego działania tych resortów. Przez to nie jest doprecyzowana np. kwestia orzecznictwa, a ma to kolosalne znaczenie dla naszych chorych.

Chcemy, by odżyły prace ministerialnego zespołu ds. chorób rzadkich powołanego przez Ewę Kopacz, gdy była ministrem zdrowia. Dopóki szefem ministerialnego zespołu był Jacek Graliński, wszystko szło mocno do przodu, złożył on gotowy projekt Narodowego Planu dla Chorób Rzadkich. Później jednak nagle wszystko stanęło.

Wszyscy rozumiemy, że priorytetem jest w tej chwili pakiet onkologiczny, zresztą wiele chorób onkologicznych to choroby rzadkie, zwłaszcza dziecięce. Jednak nie można zapominać o pozostałych chorobach rzadkich. Wszystkie kwestie są poruszone w Narodowym Planie, dlatego tak ważne jest, by został on wdrażany w życie. Chciałabym, żeby to ruszyło końca tej kadencji parlamentu. Mam nadzieję, że powołanie pełnomocnika ds. zdrowia publicznego w tym pomoże. Do końca kadencji pozostało niewiele czasu, nie wiemy, co będzie po wyborach, czy nasze prace będą miały dalszy ciąg. To mnie najbardziej niepokoi. Chciałabym mieć pewność, że Narodowy Plan ruszy jeszcze w tym roku.

Z jaką odpowiedzią ministerstwa spotkała się ostania rekomendacja zespołu ds. chorób rzadkich i onkologicznego, żeby nie brać pod uwagę QALY?

Odpowiedź była taka, że potrzebne są do tego zmiany ustawowe. To kwestia nowelizacji ustawy refundacyjnej.

Są prowadzone prace, by ta ustawa została zmieniona?

W tej chwili na pewno nie. Do tego musi być wola Ministerstwa Zdrowia. Polska refunduje zaledwie 14 sierocych produktów leczniczych spośród 94 zarejestrowanych przez COMP dla chorób ultra rzadkich. Tym samym plasujemy się na ostatnim miejscu wśród państw UE. Moje odczucie jest takie, że jako zespół może nie ponieśliśmy klęski, ale przed nami wciąż ciężka praca. Wiem, że są ograniczenia ustawowe, ale nie zgadzam się z takim podejściem, że wszystkie inne problemy są ważne dla ministerstwa, a choroby rzadkie mogą poczekać. Niestety, jak na razie nie widzę chęci wdrożenia Narodowego Planu przez ministerstwo.

Rozmawiała Katarzyna Pinkosz

Więcej od autora

Chcesz być na bieżąco z informacjami ze świata medycyny?

ŚWIAT LEKARZA i ŚWIAT LEKARZA 3D w Twojej skrzynce mailowej: