Dostęp do nowoczesnych, skutecznych metod leczenia dla pacjentów jest bardzo ważny, jednak dziś najważniejsze wydaje się w ogóle utrzymanie ciągłości leczenia, ponieważ jest ona zagrożona. Walczymy o to, żeby była możliwość przyjmowania do szpitala przynajmniej najbardziej potrzebujących chorych ? mówi prof. Wiesław Jędrzejczak, hematolog, onkolog kliniczny i transplantolog z Kliniki Hematologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych WUM.
W ostatnich dniach mamy dramatyczne informacje dotyczące dużej liczby zgonów nie tylko z powodu COVID-19, ale też innych chorób. Są też informacje o zamykaniu części oddziałów hematologicznych. Czy epidemia COVID-19 już przełożyła się na sytuację chorych hematoonkologicznie?
Zdecydowanie tak. Widać wyraźnie pogorszenie dostępu do leczenia. Problem jest po obydwu stronach. System ochrony zdrowia jeszcze przed pandemią był niewydolny, a teraz stał się jeszcze bardziej niewydolny. Żeby ochronić funkcjonowanie ośrodków, wprowadzono zasadę, że pacjent przed przyjęciem do szpitala musi mieć wykonany tekst w kierunku COVID-19. Oznacza to kilkudniowe opóźnienie w rozpoczynaniu leczenia. Drugą kwestią jest to, że pacjenci obawiają się kontaktu ze służbą zdrowia, w związku z tym często sami nie zgłaszają się na wizyty. Widzę to codziennie, zarówno pracując w poradni, jak w oddziale dziennym.
Jeśli chodzi o nowych pacjentów, to muszę przyznać, że bardzo dobrze sprawdza się karta DILO, jeśli jest wystawiona, gdyż przyspiesza diagnostykę w porównaniu z normalnym skierowaniem do hematologa. Jako alternatywa, część chorych prywatnie zgłasza się do hematologa, który ? jeśli podejrzewa nowotwór ? zaleca, żeby pacjent poszedł do lekarza pierwszego kontaktu i poprosił o wystawienie karty DILO, ponieważ pełna diagnostyka jest możliwa głównie w publicznej służbie zdrowia.
Dostęp do systemu ochrony zdrowia jest również ograniczony z powodu ograniczenia liczby łóżek. Osoba podejrzana o zakażenie musi przebywać na sali sama i tym samym ?blokuje? inne łóżka na tej samej sali, dlatego liczba wolnych łóżek jest mniejsza (a nie są one ?ukrywane?). Druga kwestia to braki personelu. Trzecia to problemy organizacyjne ? wciąż nie wiadomo, jakie przyjąć rozwiązanie: czy wyznaczyć oddzielne ośrodki, które mają przyjmować pacjentów hematoonkologicznych z COVID-19? Kto tych chorych ma leczyć? Niestety, szpitale covidowe z reguły nie mają kompetencji do leczenia chorych hematologicznie.
Leczenie onkologiczne może być kontynuowane w przypadku zachorowania na COVID-19?
Raczej nie, jednak chorych hematologicznych często trzeba intensywniej leczyć z powodu COVID-19, ponieważ zwykle mają dodatkowe niedobory odporności.
Jak w hematoonkologii sprawdziły się teleporady?
Epidemia przyspieszyła wprowadzenie porad telefonicznych, potrzebne byłoby również wprowadzenie porad elektronicznych. Jest duża grupa pacjentów hematologicznych, którzy w danym momencie nie wymagają leczenia, muszą być jednak stale obserwowani, czy ich stan zdrowia nie pogarsza się. W wielu przypadkach pacjenci mogliby przesyłać lekarzowi np. mailem aktualne wyniki badań, niestety, na podstawie maila nie można zarejestrować wizyty, a ja nie mogę nawet dokonać wpisu do historii choroby pacjenta. Nadal mamy dominację biurokracji nad faktyczną pracą.
Gdy byłem konsultantem krajowym, przez wiele lat walczyłem o możliwość wprowadzenia teleporad. Epidemia COVID-19 rozwiązała tę kwestię, jednak biurokracja pozostała. Gdyby polską ochronę zdrowia udało się odbiurokratyzować, zyskalibyśmy czas lekarzy, dlatego że bardzo duża część pracy fachowego personelu jest marnowana na wypełnianie dokumentów czy aplikacji komputerowych. Przykładem jest system monitorowania programów terapeutycznych (SMPT); do tej pory nie widziałem żadnych analiz z tego systemu. Zbiera się dane, których się nie analizuje, więc po co to robić? Lekarzom zabiera to czas, dziś tak potrzebny dla pacjentów.
Już widać, że przez COVID-19 umiera więcej chorych hematoonkologicznych?
Niestety, tak. Kilkoro moich pacjentów już nie ma, a często były to osoby w początkowym stadium leczenia, które przebiegało bez większych powikłań. Zachorowali jednak na COVID-19 i ta choroba przyspieszyła ich zgon.
Często podkreśla się, że w hematoonkologii niezwykle ważny jest dostęp do nowoczesnego leczenia, choćby dlatego, że nie można zastosować np. metod chirurgicznych czy radioterapii. Czy obecnie decyzje dotyczące refundacji nowych leków czy rozszerzania programów lekowych nie powinny zapadać szybciej?
Dostęp do nowoczesnych, skutecznych metod leczenia dla pacjentów jest bardzo ważny, jednak dziś najważniejsze wydaje się w ogóle utrzymanie ciągłości leczenia, ponieważ jest ona zagrożona. Kierownikom klinik spędza sen z powiek to, żeby utrzymać ciągłość pracy ośrodka, nie doprowadzić do sytuacji, gdy duża część personelu będzie zakażona lub na kwarantannie. Walczymy o utrzymanie ciągłości leczenia, o to, żeby była możliwość przyjmowania do szpitala przynajmniej najbardziej potrzebujących chorych.
Wygląda na to, że z epidemią będziemy zmagać się jeszcze wiele miesięcy. Wprowadzenie jakich zmian teraz byłoby, według Pana Profesora, najpilniejsze?
Sytuacja jest bardzo trudna, jednak kilka prostych rzeczy powinno być pilnie zrealizowanych. To np. kwestia szczepień przeciw grypie personelu medycznego ? obecnie np. w naszym szpitalu tylko ok. 20 proc. personelu zostało zaszczepionych przeciw grypie. Druga rzecz to kwestia testowania personelu bezobjawowego; uważam, że powinno się ono odbywać przynajmniej raz w miesiącu, a ja ostatnio byłem testowany w lipcu. Trzecia sprawa do właściwe kohortowanie chorych: powinny być odrębne ścieżki przyjmowania chorych bez COVID-19 i chorych z podejrzeniem COVID-19, by zminimalizować ryzyko zakażeń.
Rozmawiała: Katarzyna Pinkosz