Tylko w ostatnich trzech latach zarejestrowano dziesięć nowych leków do leczenia ostrej białaczki szpikowej, podczas gdy w poprzednich trzydziestu latach niewiele się działo. W grupie chorych młodszych, którzy mogą być kandydatami do intensywnej terapii, możemy wyleczyć ok. 40-50 proc. chorych. W grupie tzw. korzystnego ryzyka ? ok. 70 proc. Ale w grupie niekorzystnego ryzyka: od 20 do 30 proc. Szansa na wyleczenie i to, czy ostra białaczka szpikowa stanie się chorobą przewlekłą, zależy przede wszystkim od predyspozycji genetycznych i obrazu molekularnego oraz od dostępności nowoczesnych terapii ? mówi prof. dr hab. n. med. Agnieszka Wierzbowska z Katedry i Kliniki Hematologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Ostra białaczka szpikowa jest jedną z chorób hematologicznych, w których w ostatnich latach, zresztą podobnie jak i w innych nowotworach krwi, nastąpił ogromny przełom. Czy możemy już uznać tę chorobę za wyleczalną?
Istotnie, przełom dokonał się ogromny, tylko w ostatnich trzech latach zarejestrowano dziesięć nowych leków do leczenia ostrej białaczki szpikowej, podczas gdy w poprzednich trzydziestu latach niewiele się działo, poza wprowadzeniem przeszczepu szpiku. Jednak to, czy tę chorobę można już traktować jako wyleczalną, zależy od wielu czynników, gdyż ostra białaczka szpikowa to w istocie nie jest jedna choroba, tylko co najmniej kilka chorób. Dlatego słuszniej byłoby mówić ?ostre białaczki szpikowe?. A wpływ na tę różnorodność mają czynniki genetyczne. To od nich zależy, jaki rodzaj terapii byłby najbardziej wskazany, jakie są rokowania. Dzięki nowym lekom możemy różnicować terapię w zależności od etiologii białaczki i współistniejących zaburzeń genetycznych.
I to już nie jest jedynie wysokodawkowa, toksyczna chemioterapia?
Są pacjenci ? to dotyczy głównie młodszych chorych, do 60-65. roku życia, nieobciążonych innymi chorobami, w dobrym stanie ogólnym ? których możemy leczyć chemią wysokodawkową, bo oni ją w miarę dobrze zniosą i będzie można u nich wykonać transplantację szpiku. Są też pacjenci starsi, z chorobami współistniejącymi, którzy do takiego intensywnego leczenia się nie kwalifikują. Do tej pory takim chorym mogliśmy zaproponować jedynie niskodawkową chemioterapię, która ze względu na tę niską intensywność, była o wiele mniej skuteczna niż standardowe leczenie.
Standardowo, wybór optymalnej opcji terapeutycznej zaczyna się od analizy wieku pacjenta, jego stanu ogólnego i chorób współistniejących. I dopiero na tej podstawie pacjenci są kwalifikowani albo do tzw. grupy ?fit?, czyli nadających się do intensywnego leczenia, albo do grupy ?unfit?, niekwalifikujących się do takiej terapii.
Dziś lekarz może przedstawić pacjentowi o wiele szerszy wachlarz terapeutyczny, a dotyczy to szczególnie tych chorych, którzy do tej pory byli skazani na mniej skuteczną chemioterapię?
Tak, to właśnie jeden z tych przełomów, który został zapoczątkowany przez midostaurynę. Była to pierwsza terapia celowana zarejestrowana do leczenia ostrej białaczki szpikowej z towarzyszącą mutacją FLT3. W Polsce jest już dostępna w programie lekowym. Mutacja FLT3 jest najczęstszą mutacją w tej chorobie, występuje u ok. 30 proc. chorych z ostrymi białaczkami szpikowymi. Rokowania są w tym przypadku dużo gorsze, obserwuje się szybsze nawroty, także po przeszczepach szpiku, oraz oporność po wcześniejszym leczeniu.
Pojawił się też drugi lek ze wskazaniem do terapii celowanej w ostrej białaczce szpikowej z mutacją FLT3, który w badaniu ADMIRAL, będącym badaniem rejestracyjnym dla tego leku, okazał się jeszcze skuteczniejszy?.
Tym lekiem jest gilterytynib, do stosowania w nawrotach i oporności na dotychczasowe leczenie, blokujący działanie enzymów zwanych kinazami tyrozyny, do których należy m.in. kinaza FLT3. Kinaza ta kontroluje wzrost i podział białych krwinek. Zablokowanie jej aktywności przez terapie celowane wpływa na zahamowanie wzrostu komórek białaczkowych i spowolnienie rozwoju nowotworu. W badaniu ADMIRAL dowiedziono, że wyniki leczenia opornej lub nawrotowej AML z towarzyszącą mutacją FLT3 za pomocą gliterynibu są znacznie lepsze w porównaniu do standardowej chemioterapii, stosowanej dotychczas w nawrotach. Gliterynib jest bardziej selektywnym i silniejszym niż midostauryna inhibitporem kinazy FLT3. To ogromny sukces. Czas przeżycia u pacjentów przyjmujących gilterytynib wyniósł średnio ok. 9,3 miesiąca, podczas gdy przy chemioterapii ? 5,6 miesiąca.
Nie jest bez znaczenia też to, że gliterynib ma postać tabletki, co dla pacjenta jest bardziej komfortowe. Pierwsze podanie ma miejsce w szpitalu, ale potem pacjent może przyjmować lek w warunkach domowych.
Jakie są szanse, żeby ta terapia stała się dostępna dla chorych z mutacją FLT3? Podobno Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji negatywnie wypowiedziała się na ten temat?
Tak, jest negatywna opinia, w związku z czym lek jest praktycznie niedostępny. Praktycznie, bo chory może kupić go na własną rękę, ale miesięczny koszt terapii to ok. 80 tys zł? Wiem, że o jego refundację walczą organizacje pacjenckie, miejmy nadzieję, że wspólnie ? bo my, eksperci, w te działania również się włączamy ? uda im się coś wywalczyć.
Wróćmy jeszcze do ostrych białaczek szpikowych w ogóle. Jak obecnie wygląda ich wyleczalność?
W grupie chorych młodszych, którzy mogą być kandydatami do intensywnej terapii, możemy wyleczyć ok. 40-50 proc. chorych. W grupie tzw. korzystnego ryzyka ? ok. 70 proc. Ale w grupie niekorzystnego ryzyka: od 20 do 30 proc. Jak już mówiłam na początku, szansa na wyleczenie i to, czy ostra białaczka szpikowa stanie się chorobą przewlekłą, zależy przede wszystkim od predyspozycji genetycznych i obrazu molekularnego oraz od dostępności nowoczesnych terapii.
Biorąc pod uwagę, jak w ostatnich latach pojawiały się nowe terapie, czy nie można pokusić się o stwierdzenie, że ostra białaczka szpikowa stanie się nie tylko chorobą przewlekłą, ale w ogóle chorobą w pełni wyleczalną?
Wszystko jest możliwe.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Bożena Stasiak